Przy tworzeniu kompaktowego SUVa Renault postanowiło nie wyważać otwartych już drzwi i skorzystało z wiedzy oraz technologii Nissana. Kadjar powstał na płycie podłogowej Qashqaia, czyli lidera rynku i pioniera samochodów tej klasy. Jednak wbrew słynnemu cytatowi „Nie byłbym sobą, gdy byłbym inny” Renault jest sobą, ale jest również inne. Inne od Quashqaia i podąża swoją własną ścieżką wytyczoną w 2015 roku, a w 2018 zaktualizowaną liftingiem.

Pierwsza wersja Kadjara przyciągnęła do salonów ponad 450.000 klientów i być może dlatego przeprowadzony w 2018 lifting roku był dość dyskretny.

Wbrew modzie na ostre, wyraziste linie, Renault postawiło na obłą sylwetkę, która pozostała niemal niezmieniona. Na dachu pojawiła się antena w kształcie płetwy rekina a grill stał się szerszy i zyskał chromowane wykończenie.

Zmianom poddano również reflektory. W nowej wersji migacze zostały zintegrowane z Ledami do jazdy dziennej a halogeny w przypadku pakietu Full Led Pure Vision, kosztującego 4000zł, również zostały wykonane w tej technologii.

I tak jak narzekałem na jakość świateł mijania w testowanej jakiś czas temu Megane tak Kadjar pozytywnie mnie zaskoczył. Snop świateł jest długi, jasny i w wystarczający sposób oświetla zarówno drogę jak i pobocze. Co w połączeniu z automatycznymi światłami drogowymi sprawiło, że żadna nocna podróż nie była mi straszna.

We wnętrzu zmiany są bardziej widoczne i mniej słyszalne. Mniej słyszalne, gdyż poprawie uległa jakość i spasowanie materiałów. Przed liftingiem wiele osób narzekało na skrzypiące plastiki. W moim egzemplarzu nie tylko nic nie skrzypiało, nawet przy mocniejszym nacisku, ale i było wykonane z przyjemnego w dotyku materiału. Niestety Renault nie ustrzegło się wpadek, gdyż nie wszystkie szwy były idealnie przeszyte.

Poprawiony został również komfort podróży. Eleganckie fotele zyskały regulowaną długość siedziska oraz piankę o podwójnej gęstości, która idealnie odpowiadała moim pasażerom. A wygodnie podróżować mogły na pokładzie cztery osoby. Piąta, siedząca na środkowym miejscu drugiego rzędu, odczuwała skutki braku idealnie płaskiej podłogi.  

Narzekać nie mogły za to bagaże, w 472 litrowym ustawnym kufrze z podwójną podłogą, łatwo powiększalnym przez złożenie siedzeń za pomocą specjalnego uchwytu dostępnego zarówno od strony klapy jak i tylnych drzwi. W ten sposób powstawała niemal równa powierzchnia, którą dodatkowo powiększał składany przedni fotel, część systemu „Easy Break”

 

Podłokietnik wreszcie otrzymał możliwość przesuwania, co niestety w idealnym dla mnie położeniu ograniczało możliwość korzystania z uchwytów na kubki znajdujących się na konsoli środkowej, a także całkowicie zasłaniało przyciski podgrzewania przednich foteli (część pakietu zimowego, razem z podgrzewaną przednią szybą)

Zmianie uległa również konsola środkowa. Panel klimatyzacji otrzymał trzy eleganckie pokrętła i przestał przypominać ten stosowany w Nissanie. A 7 calowy dotykowy ekran systemu multimedialnego R-link 2 został całkowicie zintegrowany z deską rozdzielczą. Przy okazji sam system również został ulepszony, jest teraz kompatybilny z Android Auto i Apple CarPlay i działa bardzo płynnie.

Niestety w przypadku mojego telefonu Xiaomi Mi 8 połączenie nie powiodło się, ale już z Samsungiem A50 działał bezproblemowo. To wraz z niezłą nawigacją od TomTom, nagłośnieniem Bose, znacząco uprzyjemniało podróż.

Silnik i prowadzenie

Testowany egzemplarz w wersji INTENS BLUE DCI 150 4WD wyposażony był w silnik diesla o pojemności 1749cm sześciennych i mocy 150km. Jest to obecnie jedyna wersja silnikowa Kadjara, dostępna z napędem na obie osie. Co ciekawe w żadnej z opcji nie ma możliwości połączenia napędu na cztery koła z automatyczną skrzynia biegów. A szkoda, gdyż manual oferowany w kompaktowym SUVie nie jest wzorem precyzji. Ratował go wysoki moment obrotowy (340Nm), minimalizujący częstotliwość zmiany przełożeń.

Mimo że jest to najmocniejszy (o 35KM więcej w porównaniu z silnikiem 1.5 dCi) diesel, Kadjar zdecydowanie nie zachęca do sportowej jazdy. Po pierwsze, zawieszenie zestrojone zostało bardzo miękko co z jednej strony sprawiało, że przyjemnie tłumiło nierówności z drugiej jednak strony nie dodawało pewności w szybko pokonywanych łukach, mimo że układ kierowniczy, sam w sobie zapewniał wystarczające czucie i precyzję. Po drugie, spokojna jazda odwdzięczała się niskim zużyciem paliwa.

Przy 2000obr/min i 104km/h spalanie wynosiło jedynie 4,2 l/100km a przy autostradowych 140km/h wzrastało niemal dwukrotnie. Po trzecie, sam producent zachęca do oszczędności oferując tryb ECO, uruchamiany przyciskiem znajdującym się po lewej stronie deski rozdzielczej. Tryb ten wraz ze sprawnie działającym systemem Start / Stop i delikatnym operowaniem pedałem gazu, sprawił, że na dystansie 1500km Kadjar zadowalał się średnio 5,4 litra/100km co pozwalało na jednym tankowaniu przejechać dystans ponad 1000km.

Jak już wcześniej wspomniałem testowana wersja posiadała napęd na obie osie z trzema trybami do wyboru 2WD / Auto / Lock. W tym ostatnim moment dzielony jest sztywno 50/50 między obie osie, jednak tylko do prędkości 40km/h. Natomiast nie jest to, jak twierdzi producent, terenowy SUV. Napęd na obie osie przyda się zimą lub przy dynamicznym ruszaniu.

Poza utartym szlakiem przeszkadzać będzie miękkie zawieszenie, często dobijające na większych wybojach oraz 19 calowe opony Michelin Pilot Sport o profilu 225/45 preferujące asfalt od błota i piachu.

A ile to kosztuje?

Kadjar z silnikiem diesla o mocy 150km i napędem na cztery koła dostępny jest jedynie w najwyższej wersji wyposażeniowej INTENS za którą trzeba zapłacić co najmniej 119.500zł. Jednak dodatkowe opcje dostępne na pokładzie, takie jak pakiet zimowy (1.600zł), pakiet techno premium (3.500zł), Full Led Pure Vision (4.000zł), szklany dach (2.450zł) i inne zwiększyły cenę o ponad 13.000zł. Żadna z powyższych nie była jednak na tyle droga i na tyle mało przydatna, że nie warto byłoby z niej skorzystać. Tym bardziej, że konkurencja jak choćby Kia Sportage 1.6 CRDI 163KM 4WD w wersji L – 116.490 czy Qashqai z tym samym silnikiem N-STYLE 117.990 oraz Ford Kuga 2.0 TDCI 150KM AWD Titanium – 137.510 są w podobnej a czasem nawet wyższej cenie.

Podsumowanie

Kadjar w testowanej wersji jest bardzo ciekawie skonfigurowanym samochodem. Pomimo napędu na cztery koła zdecydowanie lepiej czuje się miejskiej dżungli i na dłuższych dystansach. Wyposażony w asystenta parkowania, szereg systemów bezpieczeństwa (Asystent pasa ruchu, martwego pola, nagłego hamowania) oraz system start / stop w sposób komfortowy, bezpieczny i ekonomiczny dowiezie pasażerów z punktu A do punktu B. A w kryzysowych sytuacjach zawsze wspomoże mocniejszym silnikiem i napędem 4×4.

Renault Kadjar Intens Blue dCi 150 4WD

119 500
8.7

Ocena końcowa

8.7/10

Zalety

  • Oszczędny silnik
  • Napęd na cztery koła
  • Bogate wyposażenie
  • Systemy bezpieczeństwa

Wady

  • Mało precyzyjna skrzynia biegów
  • Ergonomia niektórych przycisków
  • Zbyt miękkie zawieszenie
  • Brak podgrzewanej kierownicy w pakiecie zimowym
Share.

Leave A Reply