Życie nie jest sprawiedliwe. I niestety ta niesprawiedliwość zaczyna się od samego startu. Niektórzy rodzą się jak Jerzy, jako Royal Baby inni jak Klara jako dziecko pary znanych sportowców i od początku mają z górki. Wystarczy nie zmarnować potencjału otrzymanego od losu. Ale nie wszyscy mają tak słodko. Inni zaś muszą walczyć o swoje, na każdym kroku udowadniać swoją wartość czy też pracować na swoje nazwisko. Podobne zależności mają miejsce także w motoryzacyjnym światku. Testowane przeze mnie Infiniti Q30 S znajduje się w tej stawce gdzieś po środku. Można powiedzieć że jest kimś w rodzaju dziecka nuworysza, a to w życiu dla samodzielnej  i ambitnej  osoby jest nawet jeszcze trudniejsze.

Zarys historii

Marka Infiniti powstała w 1989 jako odpowiedź Nissana na marki premium innych japońskich producentów Hondy – Acura i Toyoty – Lexus. Przez pierwsze lata samochody sygnowane przez Infiniti dostępne były wyłącznie na rynku amerykańskim a w Polsce jedynie jako prywatny import. Dopiero od 2008 roku marka oficjalnie pojawiła się na naszym rynku i od tego czasu dzielnie walczy o klienta segmentu premium. W między czasie Nissan połączył się z Renault a w 2010 dodatkowo nastąpił alians między koncernem Renault – Nissan a Daimler AG. Owocem tego ostatniego jest właśnie Infiniti Q30, czerpiące wiele z Mercedesa GLA.

 

Czy to jest kompakt?

Choć Infiniti miałem tylko przez kilka dni, wiele osób zaczepiało mnie z zainteresowaniem pytając co to za marka i ile kosztuje ten crossover. Tak crossover bo choć Q30S przez japońskiego producenta pozycjonowane jest w segmencie kompaktów to nie wygląda jak zwykły kompakt. W ogóle nie wygląda zwyczajnie. S w nazwie oznacza sport. Wersja ta ma o 20mm mniejszy prześwit w porównaniu do Q30 a mimo tego koła z oponami 235/45 R19 wcale nie wydają się za duże. Wrażenie to potęgują jeszcze czarne nakładki na nadkolach.

Aby lepiej docenić majstersztyk designerów warto mu się przyjrzeć z kilku perspektyw. En fance mamy do czynienia z potężnym grillem na którym widnieje nie do końca jeszcze rozpoznawalne u nas logo. Uwagę przyciągają również wloty powietrza nawiązujące do bolidów F1 – Infiniti jest partnerem technicznym zespołu Renault Sport.  Sportowego charakteru dodają również masywne przetłoczenia biegnące  od maski aż do zakończenia tylnych drzwi. Patrząc z profilu w oczy rzuca się również szeroki próg, który wygląda bardzo atrakcyjnie, lecz podczas jazdy w deszczu szybko się brudzi.

Również z tyłu mamy kilka akcentów miłych dla oka. Dwie czarne końcówki wydechu, mocno wcięta tylna szyba i wąskie klosze lamp dynamizują sylwetkę. A oznaczenia na tylnej klapie wyjaśniają wszystko – AWD, Infiniti Q30S – napęd na cztery koła, japońska marka, wersja sport.

Ale to nie wszystko, na Q30S warto też spojrzeć z szerszej perspektywy. Np. z wysokości pierwszego piętra. Wtedy dojrzymy jak fantastycznie został zaprojektowany słupek C, który optycznie jeszcze bardziej obniża linię dachu, jakby już po wyprodukowaniu samochodu ktoś docisnął go do ziemi. Ciężko będzie znaleźć osobę której Q30 się nie spodoba.

Konserwatyzm wnętrza

W środku jest bardziej tradycyjnie. Być może jest to spowodowane tym że właśnie wewnątrz najbardziej widać mariaż japońsko niemiecki.  Sporo elementów przeszczepionych jest z Mercedesa klasy A.  Są to między innymi fotele, kierownica wraz z manetkami umieszczonymi tylko z lewej strony, sterowanie lusterkami i szybami, zegary, dźwignia hamulca ręcznego czy tunel środkowy.

Czy to źle? Oczywiście że nie. Przeszczep został zrobiony ze smakiem, Infiniti do niemieckiego ordnungu dodało swoje japońskie saibu. Jak choćby fioletowy akcent który możemy znaleźć zarówno na przeszyciu tapicerki, na kluczyku (prosto z Mercedesa) jak również na felgach. Innym smaczkiem jest nastrojowe oświetlenie wnętrza białymi ledami. Podświetlone są klamki oraz uchwyty przednich jak i tylnych drzwi, zintegrowane zagłówki przednie oraz tylne a także podłoga tuż przy stopach kierowcy oraz pasażerów tylnego rzędu. Ledowe światło wydobywa się również lusterka wstecznego oraz lusterek bocznych, z tym że zanim z tych drugich dotrze na asfalt odbija się jeszcze od przetłoczeń na karoserii.

Można powiedzieć że środek to taki konserwatywny luksus. Najbardziej ten konserwatyzm widać z bolcach ryglowania drzwi czy tradycyjnym pokrętle podświetlenia zegarów. Luksus z kolei widoczny jest w wyposażeniu. Fotele obszyte są ekologiczną skórą oraz welurem. Miękką skórą obszyta również została deska rozdzielcza i podłokietniki. Przyczepić się można jedynie do jakości maskownic głośników systemu Bose znajdujących się na drzwiach.

Do obsługi systemu multimedialnego jak i nawigacji służy 7” dotykowy ekran. Tu, całe szczęście, pomysł z wystającym tabletem (który mnie osobiście się nie podoba), nie został skopiowany z Mercedesa.  Systemem można sterować również za pomocą pokrętła na tunelu środkowym, które niestety znajduje się zbyt blisko podłokietnika.

Zaletą natomiast są komendy głosowe nawigacji. Głos jest miły i uśmiechnięty a zdania pełne i prawidłowo zaakcentowane.  Równie dobre wrażenie robi kamera 360 stopni będąca częścią pakietu Tech. Dzięki czterem kamerom szerokokątnym na ekranie widzimy Q30 z lotu ptaka co znacznie ułatwia parkowanie.

Infiniti jest większe od klasy A i co za tym idzie przestrzeni jest tu więcej ale tylko z przodu. Na tylnej kanapie, szczególnie gdy z przodu zasiądzie ktoś powyżej 180cm, może być już mniej komfortowo, zwłaszcza na nogi. Również bagażnik ma większą pojemność 430 litrów w porównaniu do 341 litrów Mercedesa.

Moc na cztery koła

Silnik o mocy 211 koni uruchamiany za pomocą metalowego przycisku Start – Stop współpracuje z siedmiostopniową skrzynią DCT. Jest to idealnie współgrający z wizerunkiem marki zestaw dynamicznego luksusu. Moc przekazywana jest na cztery koła nawet do 50% momentu na tylną oś. Takie rozwiązanie sprawiało że Infiniti podczas deszczowych dni ani razu nie traciło przyczepności przy starcie.

Skrzynia, jak i silnik będąca produktem niemieckim miała trzy tryby – Sport, Econo i Manual. Jedynie ten pierwszy przyprawiał o szybsze bicie serca rozpędzając ponad półtoratonowe auto w 7,3 sekundy do setki i zadowalając się przy tym spożyciem od 7,5l (trasa) do 10l (miasto) na 100km benzyny bezołowiowej. Głównym jednak priorytetem był płynna zmiana przełożeń i komfort do którego dostosowane zostało zawieszenie. Idealnie sprężyste nie pozwalało wychylić się nadwoziu na zakrętach a pomimo 19” felg nie dopuszczało do wnętrza konsekwencji nierówności asfaltu.

Podsumowanie

Infiniti ma niełatwy cel do osiągnięcia.  Na rynku kompaktów klasy premium gdzie na dobre zadomowiła się już trójka z Niemiec aby powalczyć o klientów trzeba mieć to coś. A infiniti swoim wyglądem już na starcie potrafi rzucić urok na potencjalnego kupca.   Designerzy stworzyli samochód który wyróżnia się, nie zapominając jednocześnie o praktycznych aspektach. Podstawowa wersja Q30 z turbodoładowanym silnikiem 1.6 dostępna jest już od 99.950zł co oznacza że jest droższa od porównywalnej wersji Mercedesa o jedyne 3.500zł. Testowany egzemplarz z dodatkowym wyposażeniem takim jak pakiet City Black (15.865zł), nagłośnieniem Bose (3.400zł) kosztuje prawie 180.000zł. Ale właśnie na takim poziomie kształtują się ceny samochodów kompaktowych segmentu premium. W zamian wyjątkowy i świetnie wyposażony samochód.

Zdjęcia i tekst: JW
Ogromne podziękowania dla INFINITI POLSKA za udostępnienie samochodu to testu.
🙂 Zjawiskowy

Infiniti powoli zaczyna mościć się na polskim rynku motoryzacyjnym. Proponując potencjalnym klientom wyjątkowy samochód, który choć walczy na bardzo konkurencyjnym rynku ma spore szanse by osiągnąć swój cel. Q30S jest większe od większości swoich konkurentów, wygląda niesamowicie a marka jeszcze niespowszedniała. Te przymioty sprawiają że ma powinien na dobre zagościć w garażach Polaków.

  • User Ratings (10 Votes) 7.1
Share.

2 komentarze

Leave A Reply