W mieszkańcach miasta Chandler (stan Arizona) samochody autonomiczne budzą lęki – podaje „New York Times”. Ludzie na nie krzyczą, rzucają w nie kamieniami, próbują spychać z dróg, przecinają im opony i celują w nie z pistoletów.

Przyszłość, w której ludzie walczą z robotami, może się wydawać odległa, wątpliwa i ograna w filmach science fiction. Nie w Arizonie.

W sierpniu 2018 r. jedną z ulic miasta Chandler, niedaleko Phoenix, sunie samochód autonomiczny Waymo, spółki siostry Google’a. W środku za kierownicą siedzi tester Michael Palos. W pewnym momencie zauważa brodatego mężczyznę bez koszulki, z tatuażami na torsie. To 69-letni Roy Leonard Haselton. Mierzy w testera z pistoletu. Kiedy zostanie później aresztowany, powie policji, że gardzi samochodami bezzałogowymi.

Neoluddyści

To jeden z powtarzających się przypadków napaści na autonomiczne auta Waymo i ich operatorów w Chandler. Pisze o nim Simon Romero w dzienniku „The New York Times”. Waymo testuje tam swoje vany od 2017 r. Mieszkańcy podchodzili do programu nieufnie od początku – składali w ratuszu skargi, w których pisali, że obawiają się o swoje bezpieczeństwo. Ich lęki pogłębił wypadek z marca ubiegłego roku w Tempe na Florydzie, w którym samochód autonomiczny Ubera śmiertelnie potrącił kobietę. Zawodowi kierowcy bali się utraty pracy.

Niektórzy mieszkańcy poszli dalej i zamiast formalnych skarg, zaczęli napadać na samochody Google’a. W październiku niezidentyfikowany dwudziestokilkuletni mężczyzna zaatakował auto na skrzyżowaniu i pociął nożem jego opony. Inni rzucają w nie kamieniami. Niektórzy próbują zepchnąć je z dróg. Grożą pracownikom Waymo. Jedna kobieta zaczęła krzyczeć na samochód i kazała mu odjechać z jej dzielnicy. Pewien mężczyzna uparcie stawał przed samochodami i zmuszał je do zatrzymania.

– Są inne miejsca, gdzie mogą testować – powiedział reporterowi „The New York Times” Erik O’Polka, który kilka razy próbował zepchnąć swoim jeepem samochody Waymo z drogi. Jego żona Elizabeth przyznała, że jej męża bawi nagłe hamowanie przed samochodami autonomicznymi.

Sztuczna inteligencja jedzie dalej

Na początku testów autonomicznych aut Waymo w fotelu kierowcy zawsze siedział tester, który mógł przejąć kontrolę nad pojazdem. Od jesieni operator siedzi już na tylnym siedzeniu.

Waymo nie pozywa mieszkańców za zniszczenia samochodów. Policja twierdzi, że nie dzieli się też z nią nagraniami wideo, na których samochody są atakowane. W jednej sprawie przedstawiciel firmy miał nawet odesłać policję po nakaz sądowy, żeby mogła zobaczyć nagranie. Firmie zależy, żeby testy odbywały się gładko i bez niepotrzebnych opóźnień.

Don Kichoci przeciwko technologii?

Łatwo oskarżyć mieszkańców Arizony o jaskiniową technofobię i luddyzm – porównując ich do XIX-wiecznych niszczycieli maszyn z Wielkiej Brytanii.

– Ludzie słusznie walczą – powiedział dziennikowi Douglas Rushkoff, teoretyk mediów i autor książki “Throwing Rocks at the Google Bus”. – Rośnie poczucie, że gigantyczne korporacje, które doskonalą technologie samochodów autonomicznych, nie działają w naszym najlepiej pojętym interesie. Pomyśl o ludziach w środku tych pojazdów. Tak naprawdę trenują sztuczną inteligencję, która ich zastąpi – dodaje.

Technologia samochodów autonomicznych może w pierwszej kolejności zabrać pracę kierowcom ciężarówek, których w samych USA jest 3,5 mln. Jej zwolennicy argumentują, że auta bezzałogowe mogą w przyszłości być bezpieczniejsze i ratować życie wielu ludziom. Na całym świecie rocznie w wypadkach samochodowych ginie 1,2 mln osób.

Za: wyborcza.pl

Share.

Leave A Reply