Lamax coraz mocniej rozpycha się łokciami na rynku rejestratorów samochodowych. Nie tak dawno testowałem model T10 przeznaczony dla bardziej wymagających klientów. Tym razem cos z odrobinę niższej półki cenowej. Lamax T6 kosztujący niewiele ponad 300zł.

To, że producent pozycjonuje tę kamerkę niżej w swoim portfolio, nie oznacza że zestaw jest mniej kompletny w porównaniu do droższego brata. W bardzo eleganckim pudełku oprócz kamery z uchwytem i papierologii (instrukcja i karta gwarancyjna) znajdziemy także przewód zasilający mini USB, zasilacz z dwoma, podświetlanymi na niebiesko portami USB (1.0A i 2.1A), welurowy pokrowiec na kamerę, ściereczkę i uchwyty montażowe na szybę do przymocowania kabla. Za to ogromny plus dla producenta.

W związku z tym, że uchwyt kamery, podobnie jak w T10, do szyby mocowany jest za pomocą dwustronnej taśmy klejącej 3M, dostajemy również dodatkową taśmę. Również konstrukcja samego uchwytu jest ciekawa. Z rejestratorem łączy się za pomocą magnetycznych styków, a złącze zasilania znajduje się w uchwycie, dzięki czemu zarówno montaż jak i demontaż samego rejestratora można wykonać w oka mgnieniu. Co jest ogromną zaletą takiego rozwiązania – w szybki sposób na parkingu rejestrator ukryjemy przed słońcem jak i okiem złodzieja.

Niestety niewielki uchwyt ma graniczoną regulację góra – dół i może nie sprawdzić się na mocno pionowych szybach np. samochodów ciężarowych. Jednak  na szczęście w przypadku osobówek regulacja jest zupełnie  wystarczająca i nie powinno być żadnego problemu z idealnym ustawieniem kamery. Tym bardziej, że regulacja  prawo – lewo jest nieograniczona..

Samo urządzenie jest niewielkie. Bardzo dobrze spasowane, ale wykonane ze średniej jakości plastiku. Z lewej strony pod maskownicą znajdziemy port mini USB oraz slot karty pamięci. Cztery przyciski służące do sterowania zostały umieszone na spodniej części urządzenia. Ze względu na kompaktowy rozmiar moduł GPS został przeniesiony do uchwytu. W rejestratorze zmieścił się natomiast ekran o nietypowych proporcjach 1:1 i przekątnej 1,5”, a także moduł Wi-Fi. Dzięki któremu zdjęcia i nagrania możemy eksportować i podejrzeć bezpośrednio na naszym telefonie i z jego poziomu sterować rejestratorem.  Do tego jednak potrzebna nam będzie specjalna aplikacja – HQBKiNG, dostępna w sklepie Play oraz App Store.

Aplikacja mobilna

Dzięki modułowi Wi-Fi rejestrator w łatwy sposób możemy połączyć z aplikacją HQBKiNG. Nie jest to zbyt popularna aplikacja w sklepie Play. Pobrało ją niewiele ponad 5.000 Użytkowników i posiada średnią ocen 2,2. Prawdę mówiąc, nie wiem skąd ta niska ocena, gdyż oprócz tego, że program wita nas regulaminem w języku chińskim, który musimy zaakceptować, to nie miałem żadnych uwag do aplikacji. Telefon po wybraniu odpowiedniej sieci tworzonej przez rejestrator i wpisaniu hasła (domyślnie 12345678) szybko połączył się z rejestratorem.

A dzięki aplikacji mamy możliwość przeglądu i zmiany ustawień urządzenia, czy podglądu na żywo. Możemy również przeglądać wcześniej nagrany materiał. Z mojego punktu widzenia są to wszystkie niezbędne funkcje, które powinna mieć tego typu aplikacja. Co więcej podczas całego testu, HQBKiNG ani razu się nie zawiesił i nie straciłem połączenia z Lamax T6. Gdybym to ja miał oceniać aplikację, dałbym jej 4/5 gwiazdek.

Jakość nagrań

Lamax T6 może nagrywać obraz w rozdzielczości Full HD z prędkością 30 klatek na sekundę, a kąt obiektywu to 140 stopni. Aby zapewnić lepszą jakość obrazu, urządzenie wyposażone zostało w funkcję WDR wspomagającą nagrywanie w trudnych warunkach oświetleniowych.

Oprócz filmu, kilka screenshotów z nagrania gdyż, YouTube obniża jakość:

I rzeczywiście w dzień obraz jest wyraźny, nie ma problemu ze szczegółami takimi jak choćby tablice rejestracyjne. Mimo braku 60 fps również szybko mijane samochody i ich szczegóły są wyraźne. A dzięki czujnikowi przeciążeń oraz automatycznej ochronie plików w spornych sytuacjach będziemy mieć niepodważalny dowód naszej niewinności.

W nocy Lamax T6 ma już trudniejsze zadanie. Co prawda w obrębie świateł samochodowych, jakość obrazu jest na tyle wystarczająca, aby nie było problemów, aby zorientować się w sytuacji panującej na drodze. Jednak w tym wypadku tablice rejestracyjne są widoczne jedynie w optymalnych warunkach tj. statycznie, gdy samochód, który nagrywamy pozostaje w bezruchu. Jednak umówmy się, niewiele kamer radzi sobie z tym wyzwaniem, a już na pewno żadna w tych pieniądzach. Więc nie wymagajmy cudów od niedrogiego Lamaxa.

Screeny z surowego materiału:

Podsumowanie

Lamax T6 to interesujące urządzenie, dla osób, które poszukują niewielkiego rejestratora i nie chcą rezygnować z wyświetlacza. Ciekawie skomponowany zestaw i dodatkowe funkcje jak Wi-Fi i GPS sprawiają, że kupujący nie będzie zawiedziony wchodząc w posiadanie tego urządzenia. Magnetyczny uchwyt pozwala w łatwy sposób zdemontować rejestrator, tak, aby nie korcił złodziei lub nie był narażony na nadmierne nagrzewanie w pozostawionym na słońcu samochodzie. Jedynym minusem może być ograniczona regulacja w pionie, która spowoduje, że na pionowej szybie np. samochodu ciężarowego Lamax nie będzie czuł się dobrze.

Wideorejestrator Lamax T6

319
8.3

Ocena końcowa

8.3/10

Zalety

  • Niewielkie rozmiary
  • Dobra jakość obrazu
  • Bogaty zestaw
  • Magnetyczny uchwyt
  • Moduł Wi-Fi i GPS

Wady

  • Ograniczona regulacja w pionie
Share.

2 komentarze

  1. Ocena końcowa

    10

    Wygląda na fajną małą kamerę i wygodna do obracania o ile jest u kogoś taka potrzeba. Czasami mam w samochodzie takich klientów, że myślę, czy nie warto by było mieć takiej możliwości. Trochę zamroczony ten obraz (fajnie znowu zobaczyć Katowice), ale tablice nadal dobrze widoczne.

  2. Ocena końcowa

    10

    W obecnych czasach, gdzie wypadki zdarzają się nawet na mało ruchliwej drodze, monitoring pojazdów powinien być podstawą.

Leave A Reply