Austral to kolejne w historii Renault podejście do rebrandingu modelu, który w tym wypadku zastępuje Kadjara. Ostatnim była zamiana niezłej Laguny III na równie niezłego Talismana. Jak potoczyła się tamta historia, wszyscy wiemy, francuski model klasy średniej nie przetrwał na rynku i nie dostał swojego bezpośredniego następcy.
Inna sprawa, że musiał rywalizować na konkurencyjnym i zanikającym powoli rynku. Co innego Austral, który ma walczyć w popularnym segmencie kompaktowych suvów. Jak mu pójdzie, spróbuję przewidzieć na podstawie wersji iconic esprit Alpine E-Tech full hybrid 200.
Kupuj oczami…
Złego słowa nie powiem o designie Kadjara, był atrakcyjny, ale dyskretny. Natomiast Austral nie tylko prezentuje się nowocześnie, ale jest również wyrazisty. A w wersji iconic esprit Alpine otrzymał mnóstwo sportowych akcentów, takich jak specjalne zderzaki, ciemny grill, logo Alpine na boku czy 20 calowe felgi Daytona. Linia nadwozia jest płynna i dynamiczna, a przednie matrycowe reflektory LED nadają autu charakterystyczny wyraz. Nic dziwnego, że testowany egzemplarz, w kolorze niebieski iron robił wrażenie na ulicach. Tym bardziej, że jest on rzadkim widokiem w porównaniu do swoich konkurentów takich jak Tiguan, Tuscon czy Sportage.
Również wnętrze wykończono w duchu Alpine. Sporo elementów ma niebieskie akcenty i przeszycia. A wiele miejsc zostało obszytych alcantarą. Na szczególną uwagę zasługują fotele oraz kierownica. Pierwsze z wyszytym logo Alpine na zagłówkach (znajduje się ono również na dywanikach), są regulowane elektrycznie w sześciu kierunkach i również wykonane zostały częściowo z alcantary. Dodatkowo wyposażone zostały w funkcje masażu, która moim zdaniem jest zbędnym dodatkiem. Bo i bez tego są bardzo komfortowe i nawet na długich dystansach nie powodują zmęczenia. Alcantara znalazła się również na kierownicy, która spłaszczona została zarówno od góry jak i od dołu. Jest ona swoistym centrum sterowania, gdyż na kolumnie, tuż za nią umieszczono aż 5 dźwigni, z czego po prawej trzy – selektora zmiany biegów, tradycyjnego, znanego od lat, pilota radia oraz sterowania wycieraczkami. Dodatkowo na kierownicy znalazł się dedykowany przycisk wyboru jednego z czterech trybów jazdy: perso, comfort, sport i eco. I choć z początku może to przytłaczać, już po kilkudziesięciu kilometrach staje się wręcz intuicyjne
Zabieg przeniesienia selektora na kierownicę umożliwił projektantom wygospodarowanie w tunelu środkowym miejsca na dwa schowki i ładowarkę indukcyjną. Niestety pechowo dla mnie, choć większość wnętrza wykonana została z miękkich materiałów, to prawy podłokietnik był komfortowy jedynie na długości zamykanego schowka – w miejscu styku mojego łokcia z podłokietnikiem projektanci zdecydowali się wykorzystać, czarny twardy plastik w kolorze piano black, którego też sporo jest na pokładzie Australa.
Wymiary – 4510 mm długości, 1825 mm szerokości 1644 m wysokości sprawiają, że we wnętrzu jest bardzo komfortowo dla czterech osób a i piąty pasażer nie będzie narzekać dzięki niskiemu tunelowi środkowemu z tyłu. Do dyspozycji są cztery porty USB-C (po dwa z przodu i z tyłu) a podróż umila system audio premium z nagłośnieniem HarmanKardon o mocy, 485W, które sprawuje się rewelacyjnie i kosztuje dodatkowe 4500zł. Co jest moim zdaniem uczciwą wyceną.
Również bagażnik oferuje wystarczającą pojemność jak na tej klasy samochód, sterowana elektrycznie zarówno z pozycji kierowcy jak i z zewnątrz klapa skrywa kufer o pojemności 500 litrów, który możemy powiększyć o 75 litrów przesuwając tylna kanapę o 16 cm do przodu.
Dla mnie było to świetne rozwiązanie, które pozwoliło spakować dwie torby podróżne bez konieczności kładzenia ich jedna na drugiej. Co więcej dzielona w proporcjach 1/3 – 2/3 kanapa była tak nie tylko składana, ale i również przesuwana.
…a nie uszami
Do napędu topowej wersji Australa E-Tech Full Hybrid 200 służyły aż trzy silniki generujące w sumie 199KM. Pierwszy, trzycylindrowa jednostka benzynowa o pojemności 1199 ccm i mocy 130KM oraz dwa silniki elektryczne o mocach 38KM i 34KM. Całością zarządzała automatyczna, wielotrybowa skrzynia biegów ze sprzęgłem kłowym. Z dwoma przełożeniami dla głównego silnika elektrycznego i czterema dla silnika spalinowego, a liczba możliwych kombinacji wynosiła aż 15. Mimo zaawansowanego układu hybrydowego, czasem miałem wrażenie, że skrzynia biegów nie do końca nadąża za moimi oczekiwaniami. Kilka razy samochód szarpnął, co psuło nieco przyjemność z jazdy.
Benzyniak nie mógł pochwalić się kulturalną pracą. Szczególnie, gdy silnik wchodził na wyższe obroty doładowując baterię i generując chwilowe spalanie, nawet przy delikatnym obchodzeniu się z pedałem przyspieszenia, na poziomie 20l / 100km. Dlatego też rzadko korzystałem z trybu sport, gdzie silnik benzynowy cały czas był aktywny. Na szczęście dzięki baterii o pojemności 2 kWh takich sytuacji było niewiele i podczas 1403km testu i jazdy z przepisową prędkością aż 500km przejechałem na samym prądzie przy średnim spalaniu 5,9 litra. Co moim zdaniem jest świetnym wynikiem zważywszy na to, że niemal 900km pokonałem autostradami ze 140km/h na liczniku. Jednorazowo na samym prądzie udawało mi się przejechać nie wiele więcej jak 3km np. od promenady w Mielnie do Unieścia, po tym dystansie automatycznie włączał się silnik spalinowy doładowując baterię. Do ustawienia siły rekuperacji służyły niewielkie łopatki znajdujące się na wieńcem kierownicy
Komfort miejskiej jazdy
Minęły czasy, gdy wszystkie SUVy dostępne były również z napędem na obie osie. Teraz większość producentów stawia na precyzję jazdy i przyjemność prowadzenia. Tak też było w przypadku testowanego Australa, który wyposażony był w 4Control, czyli system czterech kół skrętnych.
Dzięki temu poruszanie się po wąskich miejskich uliczkach było ułatwione (tylne koła skręcały się w przeciwną do przednich stronę zawężając promień skrętu) a z kolei przy szybszej jeździe, (choć maksymalna prędkość wynosi jedynie 175km/h – tyle podaje producent, choć mnie udało się osiągnąć licznikowe 180 km/h) wraz z wielowahaczowym zawieszeniem poprawiało stabilność jazdy i sprawiało, że kompaktowy suv w zakręty wpisywał się niczym o wiele mniejszy hatchback.
Niestety tak wyspecyfikowany samochód wraz z oponami Michelin Primacy 4 235/45R20, co prawda radził sobie z zalanymi warszawskimi ulicami po największej ulewie tego roku, ale już z rozjeżdżonym przez traktory błotem (niemal zakopałem się robiąc kilka zdjęć na ściernisku) czy wysokimi krawężnikami (mocno już sfatygowane ranty felg) będzie miał problem.
Infotainment na najwyższym poziomie
Jak przystało na samochód tej klasy Austral został wyposażony w szereg systemów i gadżetów technologicznych nie tylko mających poprawić przyjemność podróży, ale i bezpieczeństwo. Przez lata Renault borykało się z łatką producenta, w którym elektronika nie była na najwyższym poziomie. Jednak dzięki ostatnim modelom, Mégane E-Tech czy właśnie Australowi Renault wchodzi na zupełnie nowy, wyższy poziom pokazując, że wspomniane wcześniej problemy ma już dawno za sobą.
Na pokładzie znalazły się aż 32 systemy wspomagania kierowcy, w tym między innymi system utrzymywania pasa ruchu, który działał naprawdę bardzo dobrze, nawet na wiejskich drogach, gdzie nie zawsze wymalowane były linie wyznaczające pasy ruchu.
Wraz z aktywnym tempomatem, który potrafił wyhamować samochód do zera i następnie wznowić jazdę, podróż czy to w miejskich korkach czy też autostradą była niezwykle komfortowa i wymagała ode mnie tylko minimum skupienia. Resztę robiła za mnie elektronika. Innym ciekawym systemem był Eco Coaching (APO) – który analizuje prędkość pojazdu oraz odległość do najbliższej przeszkody lub zakrętu. Na podstawie tych danych, na wyświetlaczu pojawiał się symbol, który informował o optymalnym momencie zdjęcia nogi z gazu, aby dostosować prędkość do warunków drogowych przed osiągnięciem danego punktu.
Sercem systemu wspomagania jazdy i multimediów openR link jest duży, 12-calowy ekran dotykowy. Dzięki niemu możemy korzystać z wielu funkcji, a jedną z nich jest widok 360 stopni z czterech kamer. Pozwala nie tylko pozwala zobaczyć wszystko dookoła samochodu, ale także ostrzega nas przed autami, których nie widzimy gołym okiem, np. podczas cofania
Całość działała bardzo płynnie i responsywnie. Dodatkowo najważniejsze funkcje takie jak obsługa klimatyzacji powierzono fizycznym przyciskom, co sprawiło, że obsługa była jeszcze bardziej intuicyjna.
Jednak to nie wszystko, dzięki Google Assistant, częścią funkcji, w tym radiem, nawigacją czy wspomnianą wcześniej klimatyzacją można sterować głosowo. Jeśli już mowa o nawigacji to skorzystać można z wbudowanych map Google lub tych wprost ze smartfonu z pomocą Apple CarPlay lub Android Auto. W moim przypadku korzystałem z tej drugiej funkcji, a bezprzewodowe łączenie Australa z Pixelem 7 było szybkie i bezproblemowe. Pełna mapa mogła być wyświetlana nie tylko ekranie centralnym, ale również na bardzo dobrej, jakości ekranie wirtualnych zegarów a dodatkowe wskazówki, wraz z informacjami z adaptacyjnego tempomatu na ekranie przeziernym.
Podsumowanie
Austral to bardzo dobry samochód, urodziwy, oszczędny i wygodny. Mógłby być rewelacyjny, gdyby producent zdecydował się w pełnej hybrydzie montować znacznie bardziej kulturalny silnik czterocylindrowy. To, co dla producenta jest wadą (niska sprzedaż) dla klienta jest zaletą. W zalewie „kijanek”, Tusconów czy Dusterów, Austral jest samochodem w dalszym ciągu świeżym i unikatowym, zwracającym uwagę na ulicy. W zeszłym roku znalazł się dopiero na 19 miejscu w swojej klasie ze sprzedażą na poziomie 1784 sztuk. Dla porównania Sportage znalazł aż 12453 nabywców. Wersja esprit Alpine nie jest tania – kosztuje z dodatkami ponad 225.000 PLN, ale oferuje wiele i jest niezwykle kompetentna. Na tyle kompetentna, że żaden z jej nabywców nie powinien żałować swojej decyzji.