Przerwa na mecze reprezentacji to dla wielu kibiców czas spotkań i sportowych emocji, którym nierzadko towarzyszy jakiś trunek. To także idealny moment, by przypomnieć sobie o kluczowej zasadzie: „piłeś – nie jedź”. Ale skąd mieć pewność, czy po kilku godzinach od ostatniego toastu jesteśmy już w pełni gotowi, by usiąść za kółkiem? Z pomocą przychodzą alkomaty. Postanowiłem wykorzystać tę piłkarską przerwę i wziąć na warsztat jeden z ciekawszych modeli na rynku – Alcolife S3 Mini.
Trafiło do mnie już kilka alkomatów tej marki i za każdym razem byłem pozytywnie zaskoczony. Dlatego też, kiedy pojawiła się możliwość przetestowania modelu S3 Mini w warunkach bojowych, czyli podczas meczów polskiej kadry, moje oczekiwania były spore. W ramach kolejnego testu z serii #kluczowa5 sprawdzam, czy zostały spełnione i dzielę się z Wami subiektywnymi wrażeniami z kilku dni spędzonych z tym małym, ale jak się okazało, całkiem potężnym urządzeniem.
1. Pierwsze pozytywne zaskoczenia, czyli efekt potrójnej matrioszki
Przyznam szczerze, że producenci sprzętu rzadko kiedy potrafią mnie już czymś zaskoczyć. A jednak, Alcolife po raz kolejny to zrobił, serwując mi prawdziwie pozytywny, potrójny efekt matrioszki. Pierwsza warstwa zaskoczenia pojawiła się tuż po otwarciu kartonowego pudełka. Zamiast taniego woreczka, znalazłem tam bardzo eleganckie, sztywne etui. Wykonane z materiału przypominającego ciemny, solidny jeans, nie tylko wygląda świetnie, ale jest też niezwykle praktyczne. W środku, oprócz miejsca na alkomat, znajdziemy też idealnie dopasowaną przestrzeń na ustniki i baterie, które na szczęście są już w zestawie. Gdy otworzyłem to stylowe etui, czekała na mnie druga warstwa – wielkość samego alkomatu. Urządzenie jest naprawdę malutkie, wręcz tycie! Ale to nie był koniec. Po włożeniu baterii i uruchomieniu urządzenia, nastąpiło ostateczne „wow”.
Powitał mnie rewelacyjnej jakości, niezwykle czytelny i wyraźny ekran LCD. Kontrast, jasność, wielkość cyfr – wszystko stało na poziomie znacznie droższych urządzeń. Każdy kolejny krok odkrywał coraz lepszy produkt, budując obraz premium, przemyślany w każdym detalu.
2. Budowa i jakość wykonania
Sam Alcolife S3 Mini, mimo swoich kieszonkowych wymiarów (wysokość 7,6 cm, szerokość 5,2 cm, grubość 2,1 cm) i piórkowej wagi zaledwie 53 gramów, sprawia wrażenie solidnego. Obudowa z matowego, białego tworzywa jest przyjemna w dotyku. Wspomniany wcześniej wyświetlacz to klasa sama w sobie i sprawia, że urządzenie wygląda jeszcze bardziej profesjonalnie i wiarygodnie.
Z lewej strony umieszczono precyzyjnie wycięty otwór na ustnik. Co ważne, same ustniki mają wewnątrz specjalny filtr, który działa jak zawór zwrotny – zapewnia jednokierunkowy przepływ powietrza i blokuje jego cofanie się do urządzenia. Skutecznie chroni to delikatny sensor przed wilgocią i ewentualnymi zanieczyszczeniami, które mogłyby go uszkodzić.
W rogu obudowy znalazł się także dyskretny uchwyt pozwalający na zamocowanie smyczki. To przemyślane rozwiązanie, choć szkoda, że samej smyczki w zestawie nie znalazłem.
Co ciekawe, na stronie Media Expert widnieje informacja, że smyczka powinna być w komplecie, więc może po prostu trafił mi się pechowy zestaw. W tym niemal idealnym obrazie dostrzegłem jednak pewien minus, który na szczęście można łatwo skorygować. Dołączone etui, choć piękne i wytrzymałe, jest dość spore i sztywne, co trochę niweczy największą zaletę alkomatu, czyli jego miniaturowy rozmiar. O ile do schowka w aucie czy plecaka nadaje się idealnie, o tyle do kieszeni spodni już niekoniecznie. Na szczęście, jeśli planujemy zabierać go ze sobą „na lekko”, wystarczy zaopatrzyć się w jakieś małe, neoprenowe etui, by w pełni cieszyć się jego kompaktowością.
3. Test praktyczny, czyli reprezentacja i węgierska Palinka
Wygląd to nie wszystko, liczy się precyzja. Sercem S3 Mini jest platynowy sensor elektrochemiczny, czyli technologia z najwyższej półki. Aby sprawdzić jego powtarzalność, przeprowadziłem kontrolowany eksperyment podczas dwóch wieczorów meczowych. I chociaż na boisku nasi piłkarze mierzyli się z Nową Zelandią i Litwą, ja postanowiłem zmierzyć się z reprezentantem Węgier w postaci 40-procentowej Palinki. Założenie było proste: podczas każdego meczu, w podobnych odstępach czasu, spożyć dwie dawki, każda po około 30 gramów trunku i sprawdzać wynik po 30 minutach od spożycia. Podczas pierwszego meczu wyniki wyglądały następująco: po pierwszej porcji alkomat wskazał 0,108‰, a po drugiej 0,210‰.
Kilka dni później, w trakcie drugiego spotkania, powtórzyłem procedurę. Tym razem odczyty wyniosły odpowiednio 0,132‰ i 0,254‰.
Jako że wynik meczu układał się po naszej myśli, postanowiłem kontynuować świętowanie z pomocą węgierskiego trunku. Premier Donald Tusk wyraźnie nie był zadowolony z mojego wyboru. Ta nieoficjalna część testu pozwoliła mi jednak stwierdzić, że alkomat sprawował się bardzo dobrze również przy wyższych wskazaniach, stabilnie pokazując dalszy wzrost stężenia. Wracając jednak do kontrolowanej części eksperymentu – wyniki z obu wieczorów są do siebie bardzo zbliżone, a co najważniejsze, przyrost stężenia jest niemal identyczny. To doskonale pokazuje, że urządzenie jest powtarzalne i wiarygodne. Oczywiście, nie są identyczne, ale tu w grę wchodzą dwa kluczowe czynniki. Po pierwsze, emocje meczowe sprawiły, że za każdym razem nalewałem „około” 30 gramów – ręka mogła zadrżeć i raz wlało się minimalnie więcej, a raz mniej. Po drugie, i co ważniejsze, na to, jak nasz organizm metabolizuje alkohol, wpływa cała masa zmiennych.
To, co zjedliśmy danego dnia (zwłaszcza tłuste potrawy), nasz poziom zmęczenia, nawodnienie, a nawet stres – wszystko to ma realny wpływ na wynik. Dlatego ta sama osoba, po tej samej dawce, w różne dni uzyska nieco inne odczyty. Kluczowe jest jednak to, że alkomat konsekwentnie i precyzyjnie pokazuje tendencję wzrostową i reaguje na każdą dawkę, co jest ostatecznym dowodem jego wiarygodności.
4. Funkcjonalność i dodatkowe atuty
Alcolife S3 Mini to nie tylko precyzja. Urządzenie jest gotowe do pomiaru po około 5 sekundach od włączenia, a jego obsługa jest banalnie prosta. Co ciekawe, tuż po uruchomieniu, na ekranie pojawia się informacja, ile pomiarów pozostało do kolejnej kalibracji. W przeciwieństwie do większości alkomatów, które liczą w górę od zera, tutaj licznik startuje od 999 i odlicza w dół. Taki mały indywidualista. Obsługa odbywa się za pomocą dwóch przycisków – jeden do włączania, a drugi do przeglądania pamięci ostatnich 99 wyników. To świetna opcja, by prześledzić, jak nasz organizm metabolizuje alkohol. I chociaż zabrakło mi tu możliwości ustawienia daty i godziny, co pozwoliłoby po alkoholowym wieczorze dosłownie „odwinąć urwany film”, to na pocieszenie dostajemy inne opcje personalizacji. Można na przykład samodzielnie zmienić domyślny próg alarmowy (0,2‰) oraz jednostkę pomiaru na mg/100mL czy mg/L. To miły dodatek. Precyzja pomiaru do trzeciego miejsca po przecinku również robi wrażenie. Dla użytkownika najważniejsza jest jednak prosta informacja: mogę jechać, czy nie?
I tu z pomocą przychodzi mała dioda LED. Zielone światło – droga wolna. Gdy przekroczymy dozwolony próg, lampka po prostu zapala się na czerwono, dając jednoznaczny sygnał. Proste i genialne. Dodatkowo, alkomat sam się wyłącza po około 10 sekundach bezczynności, oszczędzając baterie.
5. Podsumowanie – wielka precyzja w małym opakowaniu.
Po kilku dniach intensywnych testów mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że Alcolife S3 Mini to jedno z najlepszych urządzeń w swojej kategorii cenowej. Łączy w sobie cechy, których często na próżno szukać u konkurencji: profesjonalny sensor, świetną jakość wykonania, miniaturowe wymiary i niezwykłą prostotę obsługi. To małe urządzenie, które dzięki swojej precyzji i niezawodności może mieć ogromny wpływ na Twoje bezpieczeństwo. Jeśli szukasz dyskretnego i wiarygodnego strażnika trzeźwości, Alcolife S3 Mini jest propozycją, którą zdecydowanie warto wziąć pod uwagę.
Alcolife S3 Mini
339 PLNZalety
- Niezawodny, platynowy sensor elektrochemiczny
- Świetnej jakości, bardzo czytelny wyświetlacz
- Szybka gotowość do pracy i prosta obsługa
- Pamięć 99 pomiarów do śledzenia wyników
- Bogaty zestaw z eleganckim, sztywnym etui
Wady
- Brak daty i godziny w zapisanych pomiarach
- Dość duże etui ograniczające mobilność urządzenia
- Brak smyczki w zestawie mimo obecności mocowania