Młody człowiek, znaleziony przez policję obok auta, które wypadło z drogi, tłumaczył, że jechał powoli, ale było ślisko. I opony były złe (pamiętacie szyny były złe i podwozie też było złe?). Przyjął mandat oraz punkty karne i stwierdził, że na tym jego odpowiedzialność się kończy. Tymczasem pokładowy GPS zarejestrował prędkość 206 km/h w miejscu, gdzie dozwolona prędkość wynosi 70 km/h, a na rondzie, gdzie kierowca stracił panowanie nad autem, aż 158 km/h!

Mercedes AMG GT C Roadster z sinikiem V8 Biturbo ma 557 KM mocy, 680 Nm momentu obrotowego i przyspiesza do „setki” w ciągu 3,7 s. W takie auto wzięte z wypożyczalni luksusowych samochodów EscortCars z Oświęcimia wsiadł 21-latek, który zamierzał m.in. wziąć dziewczyną na przejażdżkę.

Ile kosztuje taka przyjemność

Koszt wynajęcia luksusowego auta waha się od nieco poniżej 1000 zł („najtańsze z najdroższych”) do kilku tys. zł za dobę, przy czym już za ok. 2,5 tys. zł za dobę można wybierać wśród aut o mocy ponad 500 KM. Dochodzi kaucja – od 5 do 30 tys. zł (w przypadku opisywanego Mercedesa AMG GT C Roadster 10 tys. zł). Jest to zabezpieczenie właściciela na wypadek drobnych „obcierek” i uszkodzeń, o jakie bardzo łatwo, a których naprawy są bardzo drogie. Wystarczy na wymianę koła uszkodzonego o krawężnik.

Roszczeniowy chłopak

Do wypadku doszło w nocy z wtorku na środę 27 maja – niedługo później właściciel Mercedesa został obudzony telefonami z dwóch niezależnie działających firm ochroniarskich, które zgłaszały problem z działaniem systemów GPS w aucie. Właściciel udał się na miejsce wskazane przez systemy i zobaczył swoje auto – rozbite, stojące w warsztacie. Klient, który teoretycznie powinien od razu zgłosić wypadek, zgłosił się po południu. Przyszedł z żądaniem… zwrotu kaucji. Twierdził, że do wypadku doszło z powodu zużytych opon, choć właściciel ma protokół z przekazania samochodu, na którym podana jest wysokość bieżnika opon (6,5 mm) oraz brak uwag klienta. Szczerze? Nad tego rodzaju autem przy 160 km/h na rondzie, na mokrej nawierzchni nawet doświadczony kierowca mógłby nie zapanować, niezależnie od stanu opon. Przemysław Czebotar, właściciel wypożyczalni, twierdzi, że jego klient nie widzi winy po swojej stronie. Co innego jednak wynika z zapisu GPS

Z monitoringu GPS wynika, że w czasie nocnej przejażdżki kierowca przekraczał dozwoloną prędkość prawie o 140 km/h. Zarejestrowanych przekroczeń uzbierało się tyle, że wystarczyłoby to w zupełności, aby zatrzymać prawo jazdy albo wręcz cofnąć kierowcy uprawnienia. Gorzej, że mając wiedzę o przebiegu jazdy, ubezpieczyciel może odmówić wypłaty odszkodowania lub je zmniejszyć. Czy dałoby się tego uniknąć, gdyby kierowca przyszedł do wypożyczalni, grzecznie przeprosił, zrezygnował z kaucji i dopłacił 20 tys. zł do górnej granicy odpowiedzialności klienta za „zwykłe” szkody wynikającej z umowy? Czy dałoby się ukryć „okoliczności towarzyszące”? Może tak, ale pewności nie ma. W sytuacji, gdy ubezpieczyciel ma do zapłaty kilkaset tys. zł odszkodowania, z reguły wysyła do oględzin auta fachowców nie tylko potrafiących szacować straty, lecz także tych, które odczytują dane sterownika pojazdu (tzw. crash data) pozwalające odtworzyć ostatnie chwile przed wypadkiem. Gdy samochód jedzie prawie 160 km/h tak, gdzie wolno jechać 50 km/h… otwiera się pole do negocjacji na temat wysokości odszkodowania.

Mandat to nie wszystko

Właściciel wypożyczalni, zmuszony do obrony swoich interesów, postanowił donieść policji o licznych wykroczeniach swojego klienta zarejestrowanych przez monitoring GPS. Sprawa trafi więc zapewne do sądu (21-latek twierdzi, że GPS kłamie), gdzie stanie kwestia odpowiedzialności za liczne, drastyczne przekroczenia prędkości, co może się skończyć na zakazie prowadzenia pojazdów albo (przynajmniej) obowiązkiem poddania się badaniom psychologicznym oraz konieczności zdania egzaminu sprawdzającego. Nawet w przypadku sprawy zakwalifikowanej jako wykroczenie sąd może wymierzyć zakaz prowadzenia pojazdów na 3 lata – to maksymalna taka kara przewidziana przez Kodeks Wykroczeń. Z punktu widzenia właściciela samochodu nie chodzi oczywiście o karę, ale o stwierdzenie winy. To otwiera drogę do skutecznego (skuteczniejszego) dochodzenia odszkodowania na drodze cywilnej.

Przypomnijmy, że to niejedyny ostatnio rozbity super-samochód z wypożyczalni. W zeszłym tygodniu Marcin Bułka, młody bramkarz PSG, rozbił sportowe Lamborghini Huracan pod Wyszogrodem. W tym przypadku oprócz samochodu szkodę poniósł także inny uczestnik tego zdarzenia. Kierowca jadący Hyundaiem, z którym zderzył się Huracan wylądował w szpitalu z licznymi złamaniami.

Share.

Leave A Reply