Mio MiVue 798 Pro jest niczym Robert Lewandowski tuż po przenosinach do FC Barcelona. Wyrobił sobie odpowiednią markę (wersja Pro jest następcą Mio 798 Dual) , kosztuje niemało (szczęśliwy nabywca musi wysupłać z portfela co najmniej 1000zł) i dlatego oczekuje się od niego wiele. Czy spełni pokładane w nim nadzieje sprawdzę w poniższym teście.
W porównaniu do poprzednika, wersja Pro otrzymała możliwość nagrywania w 60 klatkach na sekundę w rozdzielczości 1080p oraz ostrzeganie przed odcinkowym pomiarem prędkości. Poniżej prezentuje pełne dane techniczne:
Wielkość ekranu | 2.7″ |
---|
Rozdzielczość nagrywania | Kamera Przednia: 2.8K 1600P / 25fps 2K 1440P / 30fps Full HD 1080P / 60fps Full HD 1080P / 30fps Kamera Tylna: Full HD 1080P / 30fps |
---|---|
Sensor optyczny nagrywania | Kamera Przednia & Kamera Tylna: Wysokiej jakości Matryca: Sony premium STARVIS CMOS |
Przysłona | Kamera Przednia & Kamera Tylna: F1.8 |
Zwycięskiego składu się nie zmienia
Z wyglądu 798 Pro niczym nie różni się od poprzednika, no może poza napisem na froncie „Pro WQHD” zamiast „Wide QHD”. I jest to bardzo dobra decyzja, gdyż nie ma sensu zmieniać tego co jest po prostu dobre. Jak każdy rejestrator Mio tak i ten wykonany jest z bardzo dobrej jakości tworzywa sztucznego i jest również, co bardzo ważne, dobrze zmontowany. Przyciski działają z przyjemnym oporem, a Mio posiada ich aż sześć, z czego dwa w kolorze producenta – czyli pomarańczowym.
Pierwszy z nich tuż koło 2,7 calowego ekranu TFT służący do zabezpieczania nagrań przed nadpisaniem i drugi – włącznik – na lewym boku. Cztery czarne służące do poruszania się po menu umiejscowiono na prawym boku – nie wystają one poza obrys urządzenia przez co obsługa znajdującego się tuż za lusterkiem rejestratora może być utrudniona. Choć wielu producentów już dawno przerzuciło się na microUSB a nawet USB-C to Mio w dalszym ciągu korzysta z portu miniUSB, który w tym rejestratorze umieszczony został na górze urządzenia. Co ma też swoje zalety, gdyż rejestrator jest wstecznie kompatybilny,
zarówno pod względem zasilania jak i uchwytu. Dzięki czemu jeśli korzystaliśmy z innego rejestratora Mio i postanowiliśmy wymienić go, za radą Kasi Klich, na lepszy model, nie musimy zmieniać okablowania, ani nawet odpinać uchwytu. Czego nie można niestety powiedzieć o tylnym rejestratorze A50. Choć on, podobnie jak A30, wykorzystuje port microUSB to ma jednak inny uchwyt i nie jest wykrywany przez przedni rejestrator jeśli nie podepniemy go dedykowanym do A50 okablowaniem. Kolejnym minusem A50 w porównaniu do A30 jest forma uchwytu – jest on zintegrowany z przylepcem, a z drugiej strony nie został umieszczony centralnie i jest dość mały przez co każde szarpnięcie za przewód może skutkować przekrzywieniem się rejestratora. Zdecydowanie lepiej zostało to rozwiązane w modelu A30.
A skoro już wspominam o tym co znajduje się w pudełku razem rejestratorem, to zestaw jest bardzo bogaty.
- Dwa uchwyty w formie przylepca (przedni i tylny)
- Ładowarka samochodowa
- 3 dodatkowe naklejki 3M – (2 na front / 1 na tył)
- Okablowanie do tylnego rejestratora
- Dokumentacja
- Tylny rejestrator – A50
- 2 naklejki elektrostatyczne
Szczególnie te ostanie to miły dodatek. Naklejki elektrostatyczne eliminują największą wadę uchwytu z przylepcem. Ma on wiele zalet, jest niewielki, świetnie trzyma się szyby, ale niestety odklejanie naklejki 3M od szyby to droga przez mękę. Folia elektrostatyczna, jest przezroczysta, również świetnie trzyma się szyby, ale i tez innych materiałów, jest wielokrotnego użytku oraz w dodatku łatwo się odkleja nie pozostawiając śladu. I to ją montujemy bezpośrednio na szybie a dopiero na nią naklejamy uchwyt. Powinna być dodatkiem do każdego zestawu z uchwytem 3M, szkoda że nie wszyscy producenci myślą tak o użytkownikach jak Mio.
Jakość obrazu – sztuka wyboru
To co jednak najważniejsze w rejestratorach to jakość obrazu. Jak już wcześniej wspomniałem Mio może się pochwalić rozdzielczością 1600p i aż 60 fps. Niestety obu tych wartości nie osiągniemy jednocześnie. Oznacza to, że najwyższa rozdzielczość osiągalna jest tylko przy 25 klatkach na sekundę natomiast 60fps uzyskamy jedynie przy Full HD. I nie zrozumcie mnie źle, video w każdej kombinacji jest bardzo dobre, po prostu użytkownik musi zdecydować czy preferuje obraz bardziej wyrazisty (więcej klatek) czy bardziej szczegółowy (większa rozdzielczość).
Ja zdecydowałem się na szczegółowość i kosztem klatkażu wybrałem maksymalną rozdzielczość. W takim też formacie prezentowane są poniższe filmy. I tu ważna informacja. 3 minuty nagrania z przedniej kamery to 400MB z kolei z tylnej to 263MB. Dlatego warto zaopatrzyć się w kartę o pojemności co najmniej 64GB (rejestrator przyjmuje karty do 128 GB) , która pozwoli na niemal 90 minut nagrań (część nośnika zarezerwowana jest na nagrania zabezpieczone przed nadpisaniem).
W dzień obraz jest wyrazisty, szczegółowy a tablice rejestracyjne w każdym wypadku są wystarczająco widoczne, nawet szybko mijających nas samochodów. Dzięki funkcji HDR również pod światło mamy możliwość dostrzec elementy ukryte w cieniu. Co jest zasługą miedzy innymi świetnego sensora Sony Starvis.
Również nocą Mio ma się czym pochwalić. Tu do walki wkracza autorska technologia Mio Night Vision Pro. Wspomaga ona działanie obiektywu w ciemniejszych strefach. A zarówno przedni jak i tylny obiektyw wykazuje się wysoka jasnością – F1.8.
Oba rejestratory mają taki sam kąt widzenia wynoszący 145⁰. Niestety nocą tablice można dostrzec jedynie w optymalnych warunkach co jest w większości wypadków winą odbijającego się światła reflektorów.
Jeśli zaś chodzi o tylny rejestrator, to same jego rozmiary (mniejsza optyka) nie pozwalają na dorównanie temu na przedniej szybie. Jednak i tu jest bardzo dobrze. Jeśli wjedzie nam ktoś w tył,
to dzięki Mio A50 możemy być pewni, że zarówno w dzień jak i w nocy będziemy mieć wystarczająco dobry materiał dowodowy, łącznie z numerami tablic rejestracyjnych a i w dogodnych warunkach twarzą kierowcy.
Funkcje dodatkowe
Wydając jednak ponad 1000 zł na urządzenie rejestrujące użytkownik oczekuje czegoś więcej niż tylko świetnej jakości obrazu. I w tym wypadku się nie zawiedzie.
Mio 798 Pro wyposażone jest funkcję ostrzegania przed fotoradarami, również przed odcinkowym pomiarem prędkości. A bazę fotoradarów jak i najnowsze aktualizacje można wgrywać przez Wi-Fi dzięki dedykowanej na smartfony aplikacji MiVuePro, o której szczegółowiej pisałem w teście Mio MiVue 866.
Innymi ciekawymi funkcjami są „zaawansowane systemy wsparcia kierowcy – ADAS”. Niestety nie wszystkie z nich są na tyle zaawansowane by warto było z nich korzystać na co dzień. Ja polecam przypominanie o włączeniu świateł i o ruszającym samochodzie, który stał przed nami – co świetnie sprawdza się na światłach.
Podsumowanie
Jeśli rzeczywiście wspominany na początku Robert Lewandowski będzie niczym 798 Pro to Barcelona może z optymizmem patrzeć w przyszłość. Choć zestaw zawierający dwie kamery kosztuje dość sporo to również sporo oferuje. Oprócz bardzo dobrej jakości obrazu i świetnej jakości wykonania posiada dodatkowe funkcje z których większość jest naprawdę przydatna. A jeśli mamy ciężką nogę to zakup tego urządzenia może się zwrócić już po kilkuset kilometrach – dzięki informacji o fotoradarach. I w tej całej beczce miodu jest tylko jedna łyżka dziegciu – Mio stawia nas przed wyborem 1600p lub 60fps. Szkoda że obu tych jakże świetnych parametrów nie można wykorzystać jednocześnie.
Mio MiVue 798 Dual Pro
1099Zalety
- Bardzo dobra jakość obrazu
- Przedni + tylny rejestrator w zestawie
- Ostrzeganie przed fotoradarami
- Rozdzielczość nagrań 1600p
- Możliwość aktualizacji OTA
Wady
- 1600p i 60fps niedostępne jednocześnie
- Wysoka cena
- Tryb parkingowy jedynie ze SmartBoxem
- Niektóre funkcje ADAS nie działają prawidłowo
Ocena końcowa
3
Fajna kamerka ale ma wadę, która jak dla mnie sprawia, że staje się totalnie bezużyteczna. Mianowicie w przypadku nagrania awaryjnego nagrywa tylko 5 sekund przed zdarzeniem oraz 15 sekund po zdarzeniu. Co sprawia, że gdy dojdzie do jakiejś niebezpiecznej sytuacji np: ktoś nam wyjechał a my ratując się musieliśmy uciekać na inny pas. Po wciśnięciu guzika rejestratora lub wykrycia np uderzenia o krawężnik nagranie awaryjne ukaże nam tylko tyle, że siedzieliśmy na tyle innego samochodu i sami w ten sposób doprowadziliśmy do niebezpiecznej sytuacji beż możliwości zobaczenia tego, co się działo wcześniej.