Elektryfikacja to już nie przyszłość, to teraźniejszość. Widać to doskonale po ruchach Subaru, które właśnie odsłoniło karty. I powiem szczerze – jest na co popatrzeć. Japończycy nie biorą jeńców i szykują prawdziwą ofensywę.
Subaru ogłosiło w Brukseli, że nie zamierza być tłem dla konkurencji. Do 2026 roku zobaczymy trzy nowe modele elektryczne, a do 2028 roku kolejne cztery. To nie są przelewki, to strategiczna wolta. Co więcej, ruszają z własną produkcją BEV w Japonii, co dla mnie jest sygnałem, że chcą mieć pełną kontrolę nad jakością, z której słyną. A na pierwszy ogień idą dwa mocne uderzenia: mocno zaktualizowana Solterra i zupełnie nowy gracz, Uncharted. Przyjrzyjmy się im, bo diabeł tkwi w szczegółach.
Solterra: czyli jak (w końcu) zrobić to dobrze
Pamiętam premierę pierwszej Solterry. Była… poprawna. Ale teraz Subaru odrobiło lekcję i to z nawiązką. To, co pokazali, to już zupełnie inna bajka. Przede wszystkim – moc. Skok o 58% do 338 KM to nie jest kosmetyka. To sprawia, że ten SUV katapultuje się do setki w 5,1 sekundy. Ale moc w elektryku to jedno, a co z praktycznością? Tu też jest progres. Bateria 73,1 kWh ma dać radę na 532 km, czyli o 14% więcej niż dotąd. A co z ładowaniem? DC od 10 do 80% w 28 minut. To już są wartości, które pozwalają normalnie podróżować. Do tego dorzucili coś, co w Subaru jest święte – użyteczność. Zdolność holowania przyczepy wzrosła dwukrotnie, do 1500 kg. Nareszcie! To nadal prawdziwy SUV, a nie tylko miejska zabawka. Poprawili też podobno wyciszenie, co w ‚cichych’ elektrykach jest kluczowe, bo nagle słychać każdy szum opon. Wisienką na torcie jest stały napęd AWD z nowym, predykcyjnym sterowaniem i ten sam, wiodący w klasie prześwit 210 mm. To po prostu musi dobrze jeździć, nie tylko po asfalcie.
Uncharted: elektryczny duch crosstreka
To jest moim zdaniem prawdziwa gwiazda tej premiery. Uncharted. Subaru nazywa go bezemisyjnym odpowiednikiem Crosstreka i coś w tym jest. To kompaktowy SUV, który ma trafić w samo sedno rynku. I tu Subaru zrobiło coś mądrego – daje wybór. Będą aż trzy wersje. Podstawowa, pewnie dla flot i mieszczuchów, z napędem na przód i zasięgiem 455 km. Potem wersja ‚long range’, też FWD, ale z dużą baterią 77,0 kWh i zasięgiem… uwaga… 600 km! Jeśli to się potwierdzi w testach, to będzie hit. Ale serce fana Subaru zabije mocniej na widok topowej wersji: dwa silniki, 338 KM, napęd AWD i sprint do setki w równe 5 sekund. I to wszystko przy zachowaniu prześwitu 211 mm i pełnoprawnego X-MODE. Subaru przekonuje, że nawet wersje FWD będą się prowadzić ‚po subarowemu’ dzięki doświadczeniu z Symmetrical AWD i niskiemu środkowi ciężkości. Ciekawy zabieg. Nowa platforma e-Subaru Global ma być sztywniejsza i cichsza, a ładowanie DC (10-80% w 30 minut) i standardowa ładowarka AC 22 kW to już standard, jakiego oczekujemy w 2026 roku.
Wnętrza: nareszcie duży ekran (i to jaki!)
Oba modele dostają też mocny lifting wnętrza. Wreszcie znikają małe ekrany. Centralnym punktem staje się potężny, 14-calowy wyświetlacz. W Solterze dodatkowo mamy panoramiczny dach bez środkowej poprzeczki, co musi dawać świetne poczucie przestrzeni. W obu autach znajdziemy bezprzewodowy Apple CarPlay i Android Auto oraz po dwie ładowarki indukcyjne z przodu. To detale, ale to one budują codzienne zadowolenie z auta. W Uncharted dodano też akcenty pomarańczowe i opcję audio Harman Kardon. Widać, że Japończycy w końcu zrozumieli, że europejski klient lubi nie tylko świetną trakcję, ale i gadżety.
Moja ocena: Subaru wraca do gry
Powiem wprost – te zapowiedzi robią na mnie wrażenie. Po latach pewnego marazmu i skupiania się na e-Boxerach, Subaru pokazuje, że rozumie rynek i potrafi uderzyć mocno. Solterra zyskuje argumenty, których jej brakowało, stając się realną konkurencją. Ale to Uncharted, szczególnie w wersji AWD i long-range FWD, może namieszać. Łączy DNA marki – czyli zdolności terenowe i pewność prowadzenia – z tym, czego dziś chcemy: zasięgiem, mocą i technologią. Trzymam kciuki, bo taki gracz jest na rynku elektryków bardzo potrzebny.