W motorsporcie, zwłaszcza na mistrzowskim poziomie, nie ma miejsca na sentymenty. Jest tylko pogoń za ułamkami sekund i dążenie do perfekcji. Porsche, świeżo po zdobyciu tytułu mistrzowskiego z Pascalem Wehrleinem, wykonuje ruch, który na pierwszy rzut oka może wydawać się zaskakujący. Zamiast trzymać się zwycięskiego składu, dokonują zmiany na drugim fotelu. To nie jest zwykła roszada, to strategiczne posunięcie, które ma ugruntować ich pozycję na lata.

Informacja jest prosta: António Félix da Costa odchodzi, a jego miejsce w fabrycznym zespole zajmuje Szwajcar Nico Müller. Dla mnie to jasny sygnał, że Porsche nie zamierza spoczywać na laurach. Analizując ten ruch, widzę chłodną, wyrachowaną kalkulację, która ma zapewnić im przewagę nie tylko w nadchodzącym sezonie, ale także w nowej erze technologicznej, która czai się tuż za rogiem.porsche-formula-e-wehrlein-muller-0001 Porsche buduje dream team w Formule E. Nowy skład kierowców to przepis na dominację?

Mistrz zostaje, drugi fotel dla „swojego” człowieka

Pascal Wehrlein, mistrz świata z sezonu 2023/2024, jest absolutnym filarem zespołu i jego pozostanie było oczywistością. To on jest gwarantem punktów i tempa. Kluczowa jest natomiast zmiana jego partnera. Nico Müller nie jest postacią znikąd. Ostatni sezon spędził za kierownicą… dokładnie takiego samego bolidu Porsche 99X Electric, tyle że w barwach klienckiego zespołu Andretti. To, moim zdaniem, klucz do zrozumienia tej decyzji. Porsche nie zatrudnia kogoś z zewnątrz, kogo trzeba będzie uczyć samochodu i procedur. Biorą kierowcę, który jest już w ich ekosystemie, zna specyfikę napędu i może od pierwszego dnia pracować na najwyższych obrotach. To minimalizacja ryzyka i maksymalizacja efektywności. Da Coście należy się szacunek za jego wkład i zwycięstwa, ale najwyraźniej w Weissach uznano, że formuła wymaga odświeżenia, by wycisnąć jeszcze więcej.

Logiczny ruch, a nie rewolucja

Szefostwo Porsche Motorsport mówi wprost o „logicznym następcy”. I ja się z tym w pełni zgadzam. W zeszłym sezonie Müller może nie błyszczał wynikami, ale był to dla niego trudny, ale niezwykle pouczający rok. Zebrał bezcenne dane i doświadczenie, które teraz przenosi do zespołu fabrycznego. Zamiast rewolucji mamy więc ewolucję i wzmocnienie. Porsche potrzebuje dwóch kierowców regularnie dowożących punkty, a Müller, po roku adaptacji, ma być właśnie takim zawodnikiem. To pragmatyczne, niemieckie podejście, które w motorsporcie sprawdza się od dekad. Nie ma tu miejsca na fajerwerki, jest za to precyzyjnie zaplanowana operacja.

Dwa fronty: walka o tytuł i potwór nowej generacji

Jest jeszcze jeden, niezwykle istotny aspekt tej zmiany. Zespół pracuje równolegle na dwóch frontach. Z jednej strony czeka ich obrona tytułu w ostatnim sezonie obecnych bolidów GEN3 Evo. Z drugiej – trwają intensywne prace nad rewolucyjną, czwartą generacją (GEN4), która ma dysponować mocą ponad 600 kW. To technologiczny skok w nadprzestrzeń. Rozwój tak potężnej maszyny wymaga idealnej harmonii i współpracy między kierowcami w pracy na symulatorze i podczas testów. Wehrlein i Müller już teraz biorą w tym udział. Zatrudnienie kierowcy, który jest już zgrany z inżynierami i doskonale rozumie filozofię Porsche, jest w tym kontekście bezcenne. To inwestycja w przyszłość, która może dać im ogromną przewagę, gdy bolidy GEN4 wyjadą na tor. Ten nowy duet ma nie tylko wygrywać wyścigi tu i teraz, ale przede wszystkim zbudować fundament pod przyszłą dominację.

Share.

Leave A Reply