Gdy na stole ląduje oferta z nagłówkiem „rabat do 99 000 zł”, w głowie każdego przedsiębiorcy zapala się lampka. Toyota ogłosiła właśnie „Miesiąc Samochodów Dostawczych”, kusząc rabatami, które na papierze wyglądają jak wygrana na loterii. Ale czy to faktycznie złoty strzał, czy może Japończycy, znani z niezawodności, muszą sięgać po ostateczne argumenty w walce z coraz mocniejszą konkurencją? Postanowiłem przyjrzeć się temu z bliska i sprawdzić, gdzie tkwi haczyk, a gdzie realna korzyść dla twojej firmy.
Nie oszukujmy się, rynek aut dostawczych to prawdziwe pole bitwy. Liczy się każda złotówka, każdy litr paliwa i każdy kilogram ładowności. Toyota ze swoją gamą Professional, choć nosi prestiżowy znaczek, ma twardy orzech do zgryzienia. Jej modele PROACE i nowy PROACE MAX to techniczni bliźniacy konstrukcji od Stellantis (Peugeot, Citroën, Opel, Fiat). I choć Toyota dorzuca do tego swoją legendarną otoczkę niezawodności i rewelacyjną gwarancję PRO na 3 lata lub milion kilometrów, to dla wielu pragmatycznych szefów firm liczy się przede wszystkim cena zakupu. Wygląda na to, że ktoś w centrali w końcu to zrozumiał i postanowił zadziałać z całą mocą.
Elektryczny gigant w cenie diesla – analiza oferty na proace max electric
Główną gwiazdą promocji jest bez wątpienia największy w rodzinie PROACE MAX Electric. Standardowy rabat to 80 000 zł, co sprowadza cenę wersji Active (270 KM mocy, bateria 110 kWh) do 189 900 zł netto. To już jest ciekawa propozycja, biorąc pod uwagę zasięg do 420 km i potężne możliwości przewozowe (do 17 m³). Ale prawdziwa bomba to oferta na ostatnie sztuki z rocznika 2024. Tutaj rabat rośnie do absurdalnych 99 000 zł, a cena startuje od 170 900 zł netto. W tym momencie elektryczny dostawczak, który do niedawna był fanaberią dla firm z rozbudowaną polityką CSR, staje się realną alternatywą dla swojego spalinowego odpowiednika. Oczywiście, trzeba mieć gdzie go ładować, ale przy takich kwotach gra staje się warta świeczki, zwłaszcza dla firm kurierskich czy działających na stałych, miejskich trasach.
Sprawdzony proace – czy warto postawić na klasykę?
Dla tych, którzy wciąż z rezerwą podchodzą do elektryków, Toyota przygotowała solidny upust na spalinowego PROACE. Rabat 45 000 zł na każdą wersję to ruch, który sprawia, że ceny zaczynają się od 94 500 zł netto. Do wyboru mamy sprawdzone i oszczędne silniki Diesla 1.5 i 2.0 (o mocach 120, 144 lub 177 KM), dwie długości nadwozia i opcję brygadówki. To koń pociągowy, który na rynku jest już dobrze znany. Choć jego wnętrze może trącić myszką w porównaniu z najnowszymi konkurentami, a komfort jazdy bez ładunku bywa dyskusyjny, to w tej cenie, z gwarancją Toyoty i prognozowaną wyższą wartością rezydualną niż jego francuscy bracia, staje się propozycją trudną do zignorowania. Podobny, a nawet większy, bo sięgający 80 000 zł rabat, dotyczy wersji elektrycznej PROACE Electric (od 105 900 zł netto), co czyni ją jedną z najtańszych opcji w segmencie średnich vanów na prąd.
A może przewóz osób? proace verso wchodzi do gry
Promocja nie ominęła również osobowych wersji Verso. Tutaj korzyść na modele spalinowe (2.0 D-4D 144 lub 177 KM) wynosi 20 000 zł, co obniża cenę startową do 176 700 zł netto. To propozycja dla firm transportowych, hoteli czy po prostu dużych rodzin. Jednak prawdziwym hitem znów jest elektryk. PROACE Verso Electric z rabatem 80 000 zł startuje od 147 200 zł netto. W tej cenie otrzymujemy komfortowy, cichy i przestronny pojazd do przewozu nawet 9 osób, który idealnie sprawdzi się w roli shuttle busa czy ekologicznej taksówki. Koszty eksploatacji przy ładowaniu z własnej instalacji mogą być znikome, a cisza na pokładzie z pewnością zostanie doceniona przez pasażerów.
Podsumowanie – Gdzie jest haczyk i czy warto biec do salonu?
Czytając o tak gigantycznych rabatach, naturalnie szukamy „gwiazdek” i drobnego druczku. W tym przypadku wydaje się, że największym „haczykiem” jest po prostu chęć Toyoty do agresywnego zwiększenia swojego udziału w rynku i wyczyszczenia placów z aut z rocznika 2024. Oferta, zwłaszcza na modele elektryczne, jest autentycznie rewolucyjna i zmienia kalkulację opłacalności zakupu. Dodatkowym atutem jest możliwość skorzystania z leasingu KINTO One, który upraszcza finansowanie. Oczywiście, modele z rodziny PROACE nie są najnowocześniejszymi konstrukcjami na rynku pod względem designu wnętrza czy systemów multimedialnych. Ale jeśli priorytetem jest stosunek ceny do możliwości, niezawodność poparta potężną gwarancją i niskie koszty eksploatacji, to październik w salonach Toyoty może być dla wielu przedsiębiorców najlepszym miesiącem od lat. To nie tyle próba ratowania sytuacji, co potężna ofensywa, na którą konkurencja będzie musiała odpowiedzieć.