Rynek premium w Polsce to prawdziwe pole bitwy. Każdy walczy o swoje, a klienci stają się coraz bardziej wymagający. W tym wszystkim jest jednak marka, która konsekwentnie, krok po kroku, buduje swoją pozycję, opierając ją na solidnych fundamentach – niezawodności, komforcie i hybrydach. Mowa oczywiście o Lexusie, którego wyniki po trzech kwartałach 2025 roku pokazują, że obrana strategia to strzał w dziesiątkę.
Kiedy patrzę na suche liczby, często szukam w nich jakiejś głębszej historii. W przypadku Lexusa ta historia pisze się sama i jest niezwykle ciekawa. Japończycy nie idą na skróty, nie próbują być na siłę sportowi czy krzykliwi. Robią swoje, a Polacy zdają się to doceniać coraz bardziej, głosując portfelami w salonach. I muszę przyznać, że te wyniki robią wrażenie.
Wyniki, które mówią same za siebie
Zacznijmy od konkretów. Od stycznia do września 2025 roku w Polsce zarejestrowano 11 339 samochodów Lexusa. To prawie 6% więcej niż w tym samym okresie rok temu. Wzrost może nie wydaje się spektakularny, ale w segmencie premium, gdzie walka toczy się o każdego klienta, każdy procent jest na wagę złota. Co ważniejsze, udział marki w całym rynku premium wynosi już 11,43%. To oznacza, że więcej niż co dziesiąte nowe auto z wyższej półki wyjeżdżające na nasze drogi ma na masce charakterystyczne „L”. To solidny i ugruntowany wynik.
Prywatny klient wie, co dobre
Szczególnie interesujący jest dla mnie jeden wskaźnik – sprzedaż dla klientów indywidualnych. To tutaj widać prawdziwe preferencje i zaufanie do marki, bo prywatny kupujący wydaje własne, ciężko zarobione pieniądze. I tu Lexus błyszczy najjaśniej. Co piąty samochód premium kupowany w Polsce przez osobę prywatną to właśnie Lexus! Wynik 3392 aut i wzrost o 12% rok do roku to dowód na to, że Polacy szukający auta dla siebie i swojej rodziny cenią sobie spokój, przewidywalność i niskie koszty eksploatacji, które dają napędy hybrydowe. Niemiecka konkurencja może mieć lepsze osiągi na papierze, ale jak widać, w codziennym życiu liczy się coś więcej.
SUV-y to kręgosłup sprzedaży, a LBX to fenomen
Nie da się ukryć, że sprzedaż Lexusa, podobnie jak całego rynku, napędzają SUV-y. Liderem pozostaje niezmiennie model NX, który jest już stałym bywalcem w czołówce segmentu D-SUV Premium. 4639 sprzedanych egzemplarzy i 14% wzrostu pokazują, że ten model po prostu trafił w gusta kierowców. Zaraz za nim plasują się modele RX (1495 szt.) i UX (1449 szt.), każdy z nich mocno zaznaczając swoją obecność w odpowiednich segmentach. Ale to, co zrobił najmniejszy w gamie LBX, to już jest inna liga.
Miejski crossover dosłownie zdemolował konkurencję w segmencie B-SUV Premium, osiągając… 58,7% udziału w rynku! To nie jest już dominacja, to jest nokaut. Lexus nie tyle wszedł do tego segmentu, co po prostu go sobie wziął. To pokazuje, jak bardzo brakowało na rynku małego, oszczędnego i świetnie wykonanego auta premium.
A co z klasyczną limuzyną?
W dobie wszechobecnych SUV-ów mogłoby się wydawać, że dla klasycznych sedanów nie ma już miejsca. Nic bardziej mylnego, a udowadnia to Lexus ES. Ten komfortowy, wręcz salonowy samochód wciąż znajduje rzeszę zwolenników. 1340 rejestracji i 13,3% udziału w segmencie to wynik, którego nie można lekceważyć. To dowód na to, że elegancja, ponadprzeciętna wygoda i cisza we wnętrzu wciąż są w cenie. I bardzo dobrze, bo motoryzacja to nie tylko podwyższone nadwozia.