Wielu kierowców wciąż myśli o napędzie na cztery koła jak o fanaberii – czymś przydatnym wyłącznie w górach podczas śnieżycy albo dla leśniczego. To stereotyp, który mocno zakorzenił się w naszej świadomości. Tymczasem nowoczesne systemy, takie jak AllGRIP od Suzuki, pokazują, że dodatkowa para napędzanych kół to nie luksus, a rozsądny dodatek do całorocznego bezpieczeństwa.

Zawsze, gdy rozmawiam ze znajomymi o zakupie nowego auta, pada to samo pytanie: „ale po co ci 4×4, skoro nie jeździsz w terenie?”. To idealny przykład tego, jak postrzegamy tę technologię. Myślimy o niej w kategoriach ekstremalnych, zapominając o dziesiątkach codziennych sytuacji, w których po cichu ratuje nam skórę. Suzuki od lat idzie pod prąd i konsekwentnie montuje w swoich popularnych SUV-ach, takich jak Vitara czy S-Cross, napęd na obie osie. Postanowiłem przyjrzeć się argumentom i sprawdzić, czy faktycznie warto dopłacić do tej opcji, nawet jeśli mieszkasz w centrum miasta.

Bezpieczeństwo nie tylko na śniegu

Największym mitem jest przekonanie, że napęd na cztery koła przydaje się tylko zimą. Owszem, na ośnieżonej czy oblodzonej drodze jego przewaga jest bezdyskusyjna i oczywista. Ale ile razy zdarzyło wam się gwałtownie hamować na mokrej jezdni podczas jesiennej mżawki? Albo wjechać w zakręt pokryty mokrymi, śliskimi liśćmi? Właśnie w takich momentach system AllGRIP pokazuje swoją siłę. Działa automatycznie, w tle, bez naszej ingerencji. Gdy czujniki wykryją, że przednie koła zaczynają tracić przyczepność, system niedostrzegalnie dołącza tylną oś. Nie czujemy żadnego szarpnięcia, nie musimy niczego włączać. Po prostu samochód zachowuje się stabilniej i pewniej, dając nam większy margines błędu. To taki cichy anioł stróż, który dba o naszą trakcję przez cały rok, a nie tylko przez trzy miesiące zimy.

Uniwersalność na co dzień, nie od święta

„Ale ja nie zjeżdżam z asfaltu!”. To kolejny argument, który często słyszę. I zgoda, SUV-y takie jak Vitara czy S-Cross nie są terenówkami do brodzenia w metrowym błocie. Nikt jednak nie mówi o off-roadzie. Mówimy o życiu. O dojeździe na działkę polną drogą po ulewnym deszczu. O zaparkowaniu na piaszczystym poboczu nad jeziorem. O przejechaniu przez błotniste koleiny na placu budowy nowego domu znajomych. To są sytuacje, w których auto z napędem tylko na przód może się po prostu zakopać, zmuszając nas do szukania pomocy. Wersja z AllGRIP w takich warunkach po prostu pojedzie dalej. To nie jest kwestia rajdowych umiejętności, a zwykłej, życiowej przezorności i wygody.

Czy to się w ogóle opłaca?

Dochodzimy do kluczowej kwestii – pieniędzy. Panuje przekonanie, że auta 4×4 są drogie i dużo palą. I owszem, hybrydy z AllGRIP spalą odrobinę więcej niż ich przednionapędowe odpowiedniki, ale dzięki nowoczesnej elektronice te różnice są naprawdę symboliczne. A co z ceną zakupu? Spójrzmy na cennik. Suzuki S-Cross z napędem na obie osie startuje od 128 100 zł, a mniejsza Vitara od 114 900 zł. To nie są kwoty zaporowe, zwłaszcza biorąc pod uwagę poziom bezpieczeństwa i wszechstronność, jakie zyskujemy. Traktuję tę dopłatę jako rodzaj całorocznego ubezpieczenia. Dodatkowo, Suzuki regularnie oferuje atrakcyjne formy finansowania, jak obecna promocja na pożyczkę 3×33 czy leasing, co jeszcze bardziej ułatwia podjęcie decyzji. Moim zdaniem, gra jest warta świeczki.

Share.

Leave A Reply