W dzisiejszym świecie motoryzacji, gdzie królują hybrydy i elektryki, a sportowe samochody spalinowe stają się gatunkiem na wymarciu, każda informacja o końcu produkcji jakiegoś wyjątkowego modelu brzmi jak wyrok.
Tym razem niestety padło na prawdziwą legendę w skali mikro – Toyotę GR Yaris w specyfikacji, która przyprawia o gęsią skórkę. Jeśli kiedykolwiek marzyłeś o rajdówce z homologacją drogową, która nie bierze jeńców, to masz dosłownie ostatnią chwilę, by zrealizować to marzenie.
Co sprawia, że ten samochód to biały kruk?
Zanim przejdziemy do liczb i promocji, przypomnijmy sobie, z czym mamy do czynienia. GR Yaris to nie jest po prostu „podrasowany” miejski maluch. To potwór stworzony od podstaw przez inżynierów z GAZOO Racing, którzy na co dzień budują maszyny wygrywające rajdy na całym świecie. Pod maską drzemie trzycylindrowa, turbodoładowana jednostka o pojemności 1.6 litra, która generuje aż 280 KM i 390 Nm momentu obrotowego. Cała ta moc trafia na cztery koła poprzez genialny napęd GR-FOUR, wspomagany przez dwa dyferencjały Torsen LSD. W praktyce oznacza to jedno – ten samochód klei się do asfaltu i katapultuje z zakrętów z wściekłością, której próżno szukać u konkurencji. A wszystko to w nadwoziu, które swoim agresywnym wyglądem, dachem z włókna węglowego i bezramkowymi drzwiami krzyczy „jestem szybki, nawet gdy stoję”.
Dlaczego to naprawdę ostatnia szansa?
Dochodzimy do sedna sprawy. W salonach zostało dokładnie 12 sztuk fabrycznie nowego GR Yarisa z 2024 roku, wyposażonego w ośmiobiegową, automatyczną skrzynię GAZOO Racing Direct. To nie jest zwykły automat. To przekładnia tak szybka i inteligentna, że nawet najwięksi fani manuali kiwają z uznaniem głową. Niestety, ze względu na nowe normy emisji spalin, które wejdą w życie w 2025 roku, ta konfiguracja znika z rynku na zawsze. Homologacja się kończy, a wraz z nią możliwość zamówienia tego konkretnego wariantu. Toyota jasno komunikuje – albo teraz, albo nigdy. To nie jest chwyt marketingowy, to brutalna rzeczywistość podyktowana przepisami.
Ile kosztuje ten kawałek motoryzacyjnej historii?
Toyota, jakby na pożegnanie, postanowiła osłodzić nam tę gorzką pigułkę. Każdy z tych ostatnich egzemplarzy został objęty rabatem w wysokości 30 tys. zł. Dzięki temu GR Yaris z automatyczną skrzynią w wersji Dynamic kosztuje teraz 208 900 zł. Biorąc pod uwagę jego osiągi i unikalność, to cena, która wydaje się wręcz okazyjna. W standardzie dostajemy już wszystko, co potrzebne do czerpania radości z jazdy – od dwustrefowej klimatyzacji, przez świetne cyfrowe zegary, po system multimedialny z nawigacją.
Dla bardziej wymagających przygotowano pakiet VIP za 16 tys. zł, który dodaje m.in. kute felgi, genialne audio JBL i pakiet asystentów. Czy warto? Moim zdaniem, jeśli auto ma służyć też na co dzień, absolutnie tak. Jeśli jednak szukasz bezkompromisowej maszyny na tor – podstawowa wersja wystarczy w zupełności. A dla purystów? Wciąż dostępna jest wersja z sześciobiegowym manualem, również z rabatem 30 tys. zł, w cenie od 197 900 zł. Czas ucieka, a legendy nie czekają.