Czasem, przeglądając policyjne kroniki, zastanawiam się, co siedzi w głowach niektórych ludzi. Serio, jak wielki trzeba mieć tupet i jak bardzo trzeba gardzić bezpieczeństwem swoim i innych, żeby wsiąść za kółko w takim stanie? Historia, która wydarzyła się 11 września w Dąbrowie Górniczej, to nie jest opowieść o błędzie czy chwili słabości. To gotowy scenariusz na film o skrajnej nieodpowiedzialności, w którym główny bohater postanowił zebrać wszystkie możliwe przewinienia za jednym razem.

Policyjna intuicja, która zapobiegła tragedii

Popołudnie jakich wiele, ruch na ulicach Dąbrowy Górniczej w normie. W takich warunkach policyjni wywiadowcy muszą mieć oczy dookoła głowy. To właśnie ta zawodowa czujność, ten szósty zmysł, kazał im zwrócić uwagę na osobową skodę. Z relacji wynika, że auto poruszało się tak, jakby kierowca toczył nierówną walkę z grawitacją i prostą linią jezdni. Dla doświadczonego policjanta to sygnał, którego nie można zignorować. Decyzja mogła być tylko jedna – natychmiastowe zatrzymanie do kontroli. Jak się chwilę później okazało, ta interwencja prawdopodobnie uratowała komuś zdrowie, a może nawet życie.43-894299 Drogowy pokerzysta z Dąbrowy Górniczej: Zagrał all-in i przegrał wszystko. 1,5 promila, zakaz i bilet do celi.

Puszka Pandory otwarta na poboczu

Zatrzymanie pojazdu było dopiero początkiem. To, co działo się później, przypominało odhaczanie kolejnych punktów na liście drogowych grzechów głównych. Pierwszy i najważniejszy test – alkomat. Wynik? Blisko 1,5 promila. Już samo to kwalifikuje 34-letniego mieszkańca Mysłowic jako potencjalnego zabójcę na drodze. Ale on postanowił pójść o krok dalej. Szybkie sprawdzenie w policyjnych systemach informatycznych otworzyło prawdziwą puszkę Pandory. Okazało się, że mężczyzna ma na koncie aktywny, sądowy zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów. Myślicie, że to koniec? Błąd. Jakby tego było mało, system wyświetlił informację, że 34-latek jest osobą poszukiwaną do odbycia kary pół roku pozbawienia wolności. Na deser, jako wisienka na tym torcie patologii, doszedł jeszcze brak obowiązkowego ubezpieczenia OC. Kompletny brak wyobraźni i szacunku dla prawa.43-894300 Drogowy pokerzysta z Dąbrowy Górniczej: Zagrał all-in i przegrał wszystko. 1,5 promila, zakaz i bilet do celi.

Finał był do przewidzenia

W tej historii nie ma miejsca na współczucie. Ktoś, kto z takim bagażem przewinień świadomie wsiada za kierownicę, nie jest zagubionym człowiekiem, a zwykłym drogowym bandytą. Finał tej eskapady był prosty i w pełni zasłużony. Kierowca zamiast do domu, trafił prosto do policyjnej celi. Stamtąd jego droga prowadzi już bezpośrednio do zakładu karnego, gdzie odbędzie zasądzoną wcześniej karę. Oczywiście to nie wszystko – czeka go jeszcze nowy proces. Odpowie za jazdę w stanie nietrzeźwości, złamanie sądowego zakazu i brak OC. Jedyny pozytyw tej sytuacji jest taki, że przez najbliższy czas polskie drogi będą bez niego odrobinę bezpieczniejsze. I oby takich „bohaterów” za kółkiem było jak najmniej.

Share.

Leave A Reply