Zapytajcie kogokolwiek na ulicy o najbardziej irytującego i niebezpiecznego kierowcę, a odpowiedź w większości przypadków będzie ta sama: młody chłopak w starym BMW. Ten stereotyp jest tak głęboko zakorzeniony w naszej świadomości, że stał się niemal aksjomatem polskiej motoryzacji. Tym ciekawsze są wyniki najnowszego badania Rankomat.pl, które z jednej strony potwierdzają siłę tej kliszy, a z drugiej pokazują, że coś w naszych głowach zaczyna się zmieniać.

Okazuje się, że choć wciąż boimy się BMW, to na naszej liście „drogowych zagrożeń” pojawili się nowi liderzy. A to zmusza do refleksji, czy nasze lęki na pewno idą w parze z rzeczywistością.

Nie tylko bmw, czyli kogo boimy się najbardziej

Wyniki badania są fascynujące, bo pokazują, kogo tak naprawdę postrzegamy jako zagrożenie. Na szczycie niechlubnego rankingu, z identycznym wynikiem 28% wskazań, uplasowali się młodzi, niedoświadczeni kierowcy oraz rowerzyści. Tuż za nimi, z wynikiem 25%, znaleźli się seniorzy i motocykliści. Co to nam mówi? Że nasze obawy wynikają z tego, co nieprzewidywalne. Boimy się braku doświadczenia u młodych, kruchości i czasem brawury u użytkowników jednośladów oraz potencjalnie wolniejszego czasu reakcji u osób starszych. I o ile w przypadku młodych kierowców policyjne statystyki brutalnie potwierdzają te obawy – to właśnie grupa wiekowa 18-24 lata ma najwyższy wskaźnik wypadków – o tyle w przypadku rowerzystów czy motocyklistów sprawa jest bardziej złożona. Niebezpieczne-grupy-kierowcow Młodzi w bmw, rowerzyści i seniorzy: czy wiemy, kto naprawdę zagraża na drogach?Odpowiadają oni łącznie za 14% zdarzeń, podczas gdy kierowcy aut osobowych za ponad 72%. Oczywiście, wynika to z ich liczby na drogach, ale pokazuje, że największe zagrożenie wciąż generuje kierowca zamknięty w metalowej puszce, a nie ten na dwóch kółkach.

Stereotyp bmw: powoli umiera, ale wciąż ma się dobrze

A co z naszym ulubionym dyżurnym winnym, czyli kierowcą BMW? Cóż, stereotyp ma się świetnie – aż 56% Polaków wciąż uważa, że to właśnie posiadacze tej marki jeżdżą najmniej bezpiecznie. To potężna liczba, deklasująca kierowców Audi (28%) czy Volkswagena (11%). Ale ja dostrzegam tu światełko w tunelu. Dwa lata temu w identycznym badaniu na BMW wskazało aż 73% ankietowanych! Spadek o 17 punktów procentowych to nie przypadek. Marka-a-niebezpieczenstwo-na-drogach Młodzi w bmw, rowerzyści i seniorzy: czy wiemy, kto naprawdę zagraża na drogach?To sygnał, że być może zaczynamy w końcu rozumieć to, co od lat tłumaczą eksperci. Jak słusznie zauważa Stefania Stuglik z Rankomat.pl, to nie znaczek na masce powoduje wypadki. Problemem jest to, że stare, mocne i stosunkowo tanie modele BMW z napędem na tył są magnesem dla młodych, niedoświadczonych kierowców szukających adrenaliny za niewielkie pieniądze. To właśnie ta mieszanka – braku umiejętności i nadmiaru mocy – jest zabójcza. Ubezpieczyciele doskonale o tym wiedzą, dlatego składki OC dla młodych kierowców w BMW są astronomiczne. Samochód jest tylko narzędziem. To kierowca decyduje, czy użyje go jak skalpela, czy jak młotka.

Francuski spokój, czyli po drugiej stronie barykady

Niezwykle ciekawym wątkiem badania jest postrzeganie marek francuskich. Okazuje się, że na drugim biegunie, jako najbezpieczniejszych, wskazujemy kierowców Citroenów, Peugeotów i Renault. Dlaczego? Prawdopodobnie dlatego, że te samochody rzadko kojarzą się z agresją i sportowymi osiągami. To auta postrzegane jako komfortowe, rodzinne, stworzone do spokojnego przemieszczania się, a nie do palenia gumy spod świateł. To kolejny dowód na to, że nasze postrzeganie jest kształtowane przez wizerunek marki i typ klienta, który ona przyciąga. Wychodzi na to, że w społecznej świadomości niemiecka motoryzacja to synonim brawury, a francuska – rozsądku. Oczywiście, jest to gigantyczne uproszczenie, ale doskonale pokazuje, jakimi schematami myślowymi kierujemy się, oceniając innych na drodze. Badanie Rankomatu to zimny prysznic dla naszych uprzedzeń – pokazuje, że choć stereotypy wciąż mają moc, to rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana.

Share.

Leave A Reply