W oczekiwaniu na najmocniejszą wersję Mégane, Renault zaoferowało nam odmianę bardziej zdroworozsądkową która ma w założeniu łączyć sportowe osiągi z komfortem i w miarę niewygórowaną ceną. Mowa tu o Mégane GT a w wersji kombi zwanej przez francuskiego producenta Grandtour.

Nazwa zobowiązuje, samochód z podwójnym  GT w nazwie (z włoskiego Gran Turismo) powinien oferować ponadprzeciętne osiągi, luksus oraz komfort szczególnie na długich trasach. Czy tak jest w rzeczywistości postanowiłem  sprawdzić wybierając się Meganką do Pragi.

Zapatrzone w starszego brata

Jeszcze przed wyruszenie w zasadniczą podróż dało się zauważyć że za Megane podążają ciekawskie spojrzenia przechodniów. I nie tylko dlatego że była to sportowa odmiana francuskiego kompaktu czerpiąca garściami ze sportowych tradycji Renault Sport. To po prostu ciekawie zaprojektowany samochód, który jest podobny do większego Talismana. I nie jest to zarzut bo  mimo tego że przednie światła do jazdy dziennej w technologii LED nie są tak dużymi zawijasami jak w Talismanie a grill jest znacznie węższy to wszystko jest na tyle proporcjonalne że prezentuje się naprawdę atrakcyjnie.

Szczególnie w kolorze Niebieskim Iron, który jest wyróżnikiem wersji GT i dominuje również we wnętrzu, szczególnie na sportowych kubełkowych fotelach o których napiszę dalej. Z zewnątrz sportowy charakter zdradzają jeszcze takie dodatki jak napis Renault Sport na tylnej klapie, znaczek GT tuż pod logo z przodu, czarny zamiast chromowanego grill czy 18” felgi z logo GT będące kompromisem między atrakcyjnym wyglądem a komfortem. W całym tym sportowym stroju Renault zabrakło mi jednak dwóch końcówek układu wydechowego.

Jak po sznurku

Aby lepiej poznać wszystkie zalety jak i wady samochodu postanowiłem wybrać dłuższą, bardziej malowniczą trasę, która ciągnęła się zarówno po polskich autostradach jak małych czeskich miejscowościach. Zdecydowałem się polegać na nawigacji Renault będącej częścią multimedialnego systemu R-Link 2. W opcjach wybrałem dodatkowo omijanie płatnych odcinków przez co trasa była krótsza jeśli chodzi o  odległość ale dłuższa czasowo.

Co ciekawe do Pragi system zdecydował się poprowadzić mnie przez Gorzyczki z kolei w drodze powrotnej wybrał już Kudowę Zdrój. A przy przejeździe przez granicę informował mnie o limitach prędkości na poszczególnych drogach w danym kraju oraz o numerze awaryjnym co było  bardzo przydatne.Dzięki zintegrowanemu dostępowi do Internetu nawigacja na bieżąco aktualizowała informacje o korkach czy zamkniętych odcinkach dróg.  Szczególnie przydawało się to po stronie czeskiej, gdzie jest sporo remontów i nie wszystkie są dobrze opisane. Wystarczyło kliknąć na ikonkę zamkniętej trasy i system korzystający z map TomToma w ciągu kilku chwil pokazywał najkorzystniejszy objazd. Nawigacja informowała również o radarach i prosiła aby zwolnić, co czasem robiła zbyt nadgorliwie np. nawet wtedy, gdy już całkowicie zatrzymałem się na światłach, miły damski głos dalej prosił bym zwolnił.Świetnie sprawdzał się również asystent pasa ruchu który oprócz pokazywania samego pasa na którym miałem się ustawić wyświetlał również tablice informacyjne z numerami dróg. Co pomagało nie tylko poza ale i w centrum miasta.

Niestety nawet tak zawansowane technologie nie były w stanie wykryć i ominąć nagłych wypadków jak samozapłon ciężarówki tuż przed mijanką który spowodował półtoragodzinny korek. Wtedy naprawdę doceniłem system  Start-Stop który zaoszczędził sporo paliwa. Warto jednak wtedy wyłączyć klimatyzację i polegać jedynie na otwartych oknach, gdyż w przeciwnym razie silnik ponownie się uruchomi.

Rasowy komfort GT

Przygoda ze spaloną ciężarówką sprawiła że na fotelu kierowcy zamiast sześciu spędziłem ponad osiem godzin, a mimo to tuż po przybyciu na miejsce miałem jeszcze siły na czterogodzinne zwiedzanie Pragi.  

Wpływ na to miało zapewne wiele systemów w które wyposażone było Mégane a które nie tylko wspomagały a  nawet całkowicie wyręczały kierowcę.

Jednym z nich był  adaptacyjny tempomat (ACC), działający już od 40km/h, który sprawdzał się nie tylko na autostradach czy drogach ekspresowych ale również świetnie dawał sobie radę w miejscach gdzie teren niezabudowany poprzecinany był małymi miejscowościami  i konieczne było zwolnienie do 50km/h. Wystarczyło jechać tuż miejscowym kierowcą, który wiedział gdzie można zwolnić a gdzie przyspieszyć a resztę roboty robił za mnie tempomat. Co więcej nawet gdybym jednak stracił na chwilę czujność wspomagały mnie aktywne systemy bezpieczeństwa takie jak system aktywnego hamowania, kontroli pasa ruchu czy kontroli martwego pola.

Jeśli chodzi o oświetlenie i tu byłem, wyręczany przez Mégane. W  nocy wystarczyło włączyć długie światła a Renault wykrywało jadące z naprzeciwka samochody i automatycznie przełączało oświetlenie w tryb mijania. Co działało genialnie. Podczas czterech godzin jazdy nocą Mégane ani razu nie oślepiło innych kierowców i tylko raz odbicie od znaku potraktowało jako zbliżający się z naprzeciwka pojazd.  A w Mégane ten system szczególnie jest potrzebny gdyż wg mnie światła mijania, w których zastosowano technologię Full LED „Pure Vision”, mają zbyt krótki snop. Być może jest to tylko moje subiektywne odczucie, lecz podobne wrażenie miałem testując Megane w wersji hatchback, co ciekawe w Talismanie wszystko nie było tego problemu.

Wracając do technologii wyręczających kierowcę to na pokładzie znajdziemy również takie które pomagają również na finalnym odcinku podróży czyli system wspomagania parkowania „Easy Park Assist” który jeśli tylko znajdzie wolną lukę na parkingu idealnie ustawi nasz pojazd w wyznaczonym miejscu. Co prawda trwa to trochę czasu ale możemy być pewni że nie uszkodzimy ani swojego ani cudzego samochodu.

Wartym wspomnienia jest również posiadający cztery tryby system Multi-Sense dzięki niemu możemy spersonalizować charakterystykę pracy siedmiostopniowej automatycznej skrzyni EDC jak i pracy pedału gazu oraz kierownicy. Ja większość trasy spędziłem w trybie Comfort, który pozwalał na spokojną jazdę przy akompaniamencie muzyki wydobywającej się z głośników systemu audio sygnowanego przez BOSE. Jako ciekawostkę dodam, że miałem okazję podróżować z realizatorem dźwięku, który był zachwycony świetną akustyką jaką charakteryzowało się wnętrze Megane.

Te 8 godzin w pozycji siedzącej pozwoliły mi docenić sportowe fotele pokryte alcantarą, z bardzo dobrym trzymaniem bocznym i zagłówkami, które mimo braku  regulacji  idealnie podpierały głowę. Dzięki temu cała podróż nie wpłynęła negatywnie na mój kręgosłup. I jedyne do czego mogę się tu przyczepić to uchwyty regulacji wysokości siedziska i kąta oparcia. Nie przystawały jakościowo do reszty, były niczym z taniego indyjskiego samochodu. Na szczęście, nie trzeba z nich często korzystać, bo wybranie optymalnej pozycji za kółkiem jest niezmiernie łatwe.

I chyba jednego czego mi zabrakło do pełni szczęścia to systemu aktywnego zawieszenia, który nie był dostępny nawet za dopłatą. Całe szczęście konstruktorzy Renault znaleźli idealny kompromis między sportowymi doznaniami a komfortem podróży dzięki czemu utwardzone w porównaniu do standardowych wersji Mégane prowadzi się nad wyraz pewnie nie powodując przy tym wypadania plomb na nierównościach.

Odrobina sportu

Jednak komfort to nie wszystko co oferuje Renault. Po wybraniu trybu sport Mégane robi się bardziej zwarte i ożywa pełnią swoich 205 koni i 280 Nm. Już samo naciśnięcie przycisku R.S. Drive, który znajduje się na konsoli centralnej sprawia że jedziemy szybciej. I nie jest to tylko subiektywne odczucie kierowcy a tzw. „fakty obiektywne” , gdyż samochód zaczyna przyspieszać mimo trzymania pedału gazu cały czas w tej samej pozycji.

Dzięki technologii czterech kół skrętnych 4Control będącemu wyposażeniem seryjnym pokonywanie czeskich jak i polskich serpentyn było czystą przyjemnością i dawało pewność jazdy przy każdej, odpowiednio racjonalnej prędkości (która w tym wypadku była wyższa niż zazwyczaj). System ten fantastycznie sprawdzał się również na parkingach zawężając promień skrętu. Nie dziwię się że i Porsche wprowadziło tę technologię w swoich samochodach.

Dla koneserów wyścigów spod świateł Renault przygotowało Launch Control uruchamiany pociągnięciem obu łopatek zmiany biegów do siebie. Innym dodatkiem jest syntezator dźwięku który sączy przez głośniki bardziej sportowe brzmienia silnika. Gdyż jednostka 1.6 turbo jest pod tym względem potulna niczym baranek.

Podsumowanie

Mimo wszystko w tym całym Gran Turismo górę bierze jednak komfort. 205 koni w tych czasach idealnie sprawdzi się na autostradzie lub na drodze jednojezdniowej do wyprzedzenia rzędu ciężarówek ale nie zwali nikogo z nóg. Jednakże w takim połączeniu jakie proponuje nam Renault w którym to całe sportowe szaleństwo okraszone jest bogatym wyposażeniem i bardzo wysokim komfortem będzie idealnym rozwiązaniem dla tych którzy chcą mieć szybki samochód na weekend a jednocześnie w tygodniu wozić dzieci do szkoły.

Zdjęcia i tekst: JW
Ogromne podziękowania dla Renault Polska za udostępnienie samochodu to testu.
🙂 Rasowe GT

Napis GT na tylnej klapie nie kłamie. Jest o idealny samochód na długie wyjazdy. Renault udało się w pogodzić tak, pozornie wykluczające się jak sport i komfort. W cenie 108.400zł (bazowa cena GT) otrzymujemy niemal kompletnie wyposażony samochód, który sprawdzi się zarówno podczas rodzinnej wyprawy za miasto jak i w miejskim korku. A przecież właśnie o to chodzi.

  • User Ratings (7 Votes) 7.9
Share.

2 komentarze

    • Dziękujemy za komentarz. Test w żadnym stopniu nie był sponsorowany. Zawarte w nim opinie są jedynie subiektywnymi wrażeniami testującego.

Leave A Reply