Łaska klienta na podatkowym koniu jeździ. Jeszcze cztery lata temu gdy najwygodniejszym sposobem pełnego odliczenia VAT-u był zakup pickupa, samochody tego typu były hitem rynkowym. Jednak od czasu, gdy urząd skarbowy zaczął traktować je na równi z osobówkami sprzedaż aut ze skrzynią ładunkową znacznie spadła.

Obecnie pickupy muszą oferować znacznie więcej aby zainteresować potencjalnych nabywców. Czy Isuzu ma w sobie to coś? Sprawdźmy.

Jedynak

W polskim portfolio japońskiej marki możemy znaleźć tylko jeden, słownie JEDEN model. Jest nim prezentowany właśnie D-Max. Co prawda występuje on w różnych konfiguracjach: z pojedynczą kabiną już od 85.950zł, droższy o 6.000zł wydłużoną kabiną oraz wersja z podwójną kabiną dostępna od 95.950zł. Jest to jednak cały czas ten sam model. Dlatego nie może dziwić, że samochody Isuzu są tak rzadko spotykane są na polskich drogach. W  roku 2016 sprzedało się ich zaledwie  335 sztuk. I choć w liczbach bezwzględnych może się to wydawać kiepskim wynikiem to jednak był to co piąty pickup sprzedany na rynku polskim na którym liderem jest Volkswagen Amarok ze sprzedażą na poziomie 520 sztuk.

Dostęp na tylne siedzenia ułatwiają drzwi otwierane niczym w Mazdzie RX-8

Przystojniaczek

Isuzu D-Max w 2017 roku przeszedł lifting, który najbardziej widoczny jest pod maską a  który utwierdził mnie w przekonaniu że jest to jeden z ładniejszych obecnie dostępnych pickupów. Szczególnie w testowanej przeze mnie wersji z przedłużona kabiną, która sprawia że samochód wygląda bardzo proporcjonalnie. Z przodu pojawiło się więcej chromu. A reflektory, ze zintegrowanymi światłami do jazdy dziennej  w technologii LED,  stały się jeszcze bardziej zadziorne.

Testowana wersja z otwartą skrzynią, została wyposażona w chromowany Roll Bar (kosztujący 3100zł) na którym zamontowano oświetlenie marki Lazer idealnie sprawdzające się podczas nocnej jazdy  w terenie.

Oświetlenie marki Lazer idealnie sprawdzające się w nocy

Pracuś

Pisząc o pickupie nie można nie wspomnieć o jego walorach użytkowych czyli właściwościach terenowych a przede wszystkim o skrzyni ładunkowej, która w wersji z przedłużoną kabiną ma wymiary 1795mm x 1530mm. W testowanej wersji została ona pokryta specjalną powłoką Line-X o której więcej można przeczytać TUTAJ. Powłoka ta ma za zadanie zapewnić większa trwałość oraz lepsze właściwości antypoślizgowe. Postanowiłem to sprawdzić wożąc różnego rodzaju materiały od kartonów z felgami, poprzez walizki i worki z cementem aż do przęseł ogrodowych o wymiarach większych niż sama skrzynia, które udało mi się przymocować dzięki kotwom na skrzyni oraz wspomnianemu wcześniej Roll Barowi. Tak więc Isuzu nie miał ze mną łatwo, ale ze swoich zadań wywiązał się wybornie. Szorstka powierzchnia sprawiała że bagaże pomimo szybkiej jazdy po nierównościach pozostawały na swoim miejscu  i nie przeszkadzała  w zachowaniu czystości. Już dwie minuty na bezdotykowej myjni pozwalały wyczyścić skrzynią po cementowym pyle. Jeśli zaś chodzi o ładowność, Isuzu może „wziąć na swe barki” prawie tonę i pociągnąć 3,5 tonową przyczepę (z hamulcami) co robi z niego lidera segmentu.

Również właściwości terenowe sprawiają że D-Max nie ma się czego wstydzić. W testowanej wersji 4×4 napęd standardowo przenoszony był na oś tylną (2H). Pokrętłem na tunelu środkowym można było dołączyć na sztywno przednią oś w trybie 4H lub dodatkowo zredukować w  trybie 4L.. Oprócz tego jazdę w terenie wspomagały systemy HSA – Hill Start Assist oraz HDC – Hill Descent Control a także ESC czyli elektroniczna kontrola stabilności.

4 osoby na pokładzie

D-max na swój pokład może zabrać czterech pasażerów. O ile z przodu miejsca jest w bród, to z tyłu dostępne są tak naprawdę dwa zydelki. Co prawda sam z tyłu nie podróżowałem ale pasażerowie po trzygodzinnej jeździe narzekali głównie na bolące pośladki spowodowane nie tylko twardym siedziskiem ale również twardym zawieszeniem. Dlatego lepiej je wykorzystywać na krótkich dystansach lub jako rezerwowe miejsce na bagaż, gdyż siedzisko można złożyć tworząc dodatkową przestrzeń ładunkową. Ciekawostką jest za to port USB dostępny dla pasażerów drugiego rzędu wbudowany w tylną ścianę podłokietnika.

Duży, dużo, wiele

Po zajęciu miejsca za kierownicą od razu widzi się jak ogromną drogę przeszły pick-upy od wołów roboczych do samochodów  typu „multipurpose”. Znajdziemy tu wszystko zarówno do pracy jak i do zabawy.

Przyciski na kierownicy, na konsoli centralnej jak i przełącznik napędu są na tyle duże aby można było z nich korzystać nawet w rękawicach roboczych. Szczególnie  atrakcyjnie wygląda obsługa klimatyzacji wpisana w koło z bardzo wygodnym pokrętłem regulacji temperatury.  Fotele są na tyle szerokie aby było na nich wygodnie nawet w ubraniu roboczym. A gdy po ciężkiej pracy będziemy spragnieni wracać do domu to i z tym nie będzie problemu, D-Max zaopatrzony jest w aż sześć uchwytów na napoje. Dwa w tunelu środkowym, po jednym w drzwiach oraz po jednym przy słupkach obok nawiewów.

Na relaksie

W drodze do domu dodatkowo możemy zrelaksować się słuchając muzyki korzystając z zestawu multimedialnego firmy Kenwood z sześcioma głośnikami i 6,1” ekranem który służy również do obsługi nawigacji oraz kamery cofania. Niestety po przekręceniu kluczyka w stacyjce system potrzebuje ok 25 sekund by się uruchomić więc jeśli chcemy szybko wycofać musimy to robić korzystając jedynie z czujników cofania.

Przez ten czas natomiast możemy napawać się dźwiękiem całkowicie nowego dieslowskiego silnika 1.9 Ddi, który szczególnie na zimno pracuje szorstko niczym Ikarus z lat 90-tych ubiegłego wieku, co akurat dla mnie jest dość urocze gdyż czułem się niczym kierowca ciągnika siodłowego z potężną mocą. A miałem dokładnie 163KM i 360Nm, które nad wyraz dobrze radziły sobie z prawie dwutonowym pojazdem. Bezsprzecznymi zaletami nowej jednostki są natomiast niższa akcyza (pojemność poniżej 2 litrów) oraz prostsza konstrukcja (jedna zamiast dwóch sprężarek). Moc przekazywana jest za pomocą również nowej sześciostopniowej automatycznej skrzyni biegów.

Całe szczęście spalanie nie jest na poziomie wspomnianego Ikarusa i przy spokojnej jeździe na trasie oscyluje na poziomie ok 7 litrów, w mieście wzrasta do ok. 10 litrów a możemy je na bieżąco nadzorować dzięki czytelnemu wyświetlaczowi znajdującemu się pomiędzy zegarami. Oprócz podstawowych informacji pokazuje on również czas jazdy czy zapełnienie filtra DPF.

Podsumowanie

Choć Isuzu w Polsce oferuje tylko jeden model z jednym tylko silnikiem to jest on na tyle konfigurowalny, że jeśli wiemy że potrzebujemy pickupa to na pewno Isuzu dobierze coś specjalnie dla nas. Wyboru dokonać możemy począwszy od wielkości kabiny, poprzez tradycyjne wyposażenie wnętrza aż po specjalne wersje takie jak np. HUNTER w której otrzymamy wannę na dziczyznę oraz szufladę na broń.

Tekst i zdjęcia: JW

🙂 Wielozadaniowy

Bez względu na to czy D-Max będzie wykorzystywany w ciężkim terenie do wożenia leśników, lub budowlańców i ciężkich ładunków  czy też głównym przeznaczeniem samochodu będzie zadawanie szyku w mieście a opony o wysokim profilu i wysoka pozycja za kierownicą będzie służyć jedynie do łatwiejszego wjazdu na wysokie krawężniki i lepszego samopoczucia to w każdej z tych sytuacji Isuzu da sobie radę.  Dlatego zupełnie nie dziwi popularność D-Maxa której jedynie pomóc tegoroczne zmiany.

  • User Ratings (2 Votes) 9
Share.

Jeden komentarz

Leave A Reply